2016-05-24 - Kosz ułomków. Tyran

IKONKI_KOSZYK.jpg

"Tyran bowiem, jeśli nie może sobie pozwolić na stosowanie jawnej przemocy, ucieka się do intryg". Filon z Aleksandrii - "Flakkus", ok. 43 n.e.

 

 

2016-05-20 - Koszutka, Mariacka i okolice 22. Mapy

Kocham mapy.
Kocham mapy w atlasach i książkach. 

Piękna są mapki w "Kubusiu Puchatku" i "Chatce Puchatka". Te wszystkie miejsca: Stumilowy Las, Pułapka na Słonie, Gdzie mieszkają pszczoły, Krewni i znajomi Królika, Domek Kangurzycy, Ponury Zakątek (hej, kto tam mieszkał?).

Wyjątkową mapę sporządził J.R.R. Tolkien dla "Władcy pierścieni". Hobbiton, Rivendell (kto wie, że pewna szwajcarska dolina była inspiracją dla magicznej siedziby elfów), Mroczna Puszcza, Moria, Lorien, Rohan, dwie wieże, Mordor... Czytając książkę (bo jestem jednym z tych, którzy studiowali "Władcę" i to od zarania dziejów - moich), miałem tę mapę zawsze przed oczami i nieustannie ją konfrontowałem z rozwojem przygód Drużyny Pierścienia.
I teraz, ogladając piękny film, odnoszę się do tej wysmakowanej, wyrafinowanej mapy (ilu autorów książek miało i ma to szczęscie, że ekranizacja ich powieści tak trzyma poziom...). 

Mapy, szlaki wędrówek... Liczne w powieściach Juliusza Verne'go (ilustracje Riou czy Leona Bennetta) i naszego Alfreda Szklarskiego. Czy są w książkach o przygodach Harry'ego Pottera? Nie wiem...). 

Mapy uruchamiają wyobraźnię, raczej ją wzmacniają niż wkładają w sztywne więzy. Jeśli nie ma ich w książkach, czytelnicy sami sobie dorysowują. Tak jest z cyklem o Wiedźminie. Sapkowski przyznał kiedyś, że mapy, które oglądał w internecie, bardzo dobrze oddają świat przez niego wymyślony. 

Myślę, że wielu pisarzy w fazie przygotowania tworzy sobie "wirtualne" mapy światów, które tworzą. Ale czy liczne są mapy w książkach dla dorosłych? Czy nie uważa się, że to dobre tylko dla dzieciaków i ewentualnie miłośników fantasy?

Przypominam sobie mapki, które rysowałem dla cełów strategii wojen i taktyki bitew, jakie toczyliśmy na naszych podwórkach. I mapy ukrytych skarbów (gdzie one są, te skarby?). Przypominam sobie szkolne atlasy, te geograficzne i te historyczne. I dość przykre odpytywanie "z mapy".
Kochacie mapy?

mapa.jpg

To oczywiście mapa sporządzona przez pana E.H. Sheparda,
niezapomnianego ilustratora "Kubusia Puchatka"
(1879-1976).

 

  1 komentarz  | 
  • Mapy - Użytkownik: Stev, 2016-05-20 13:43:15
    Zawsze kochałem mapy choć bardziej te oryginalne niż z książek ...szczególnie fantazyjne bo za nimi nie przepadam. Mapy podróży Vasco da Gamy. Marco Polo. Podróży Kolumba itp. Pasjonowalynie mapki bitew morskich. Ukształtowania terenu z zamkami obronnymi. Mapy miast i pół bitewnych. Roztomaitych planów roznistych akcji. Zbierałem wiec wszelakie atlasy i mapy luzem. Szczególnie tzw. Mapy historyczne ułatwiające mi czytanie nie tylko powieści historycznych czy przygodowych ale stricte naukowych.
    ..bez map byłem jakby ślepy i ubogi.

2016-05-13 - Jak wygląda raj

IKONKI_!1.jpg

Wygląda zwyczajnie. Przynajmniej ten żydowski (bo jest także raj gojów i raj muzułmański, zwany tureckim; raje te, bo może Państwo nie wiecie, sąsiadują ze sobą i bez paszportu i specjalnej wizy granicy nie przekroczysz).
To dość duże miasto, otoczone polami, łąkami, lasami. W raju jest się na ogół aniołem (mniejsi są aniołkami). Jest ulica, przy której swe wille mają Trzej Patriarchowie (Abraham, Izaak, Jakub), jest ulica, którą spaceruje Prorok Eliasz, jest zaułek Baal Szem Towa, za miastem swe pałace mają królowie Dawid i Salomon. W raju się mieszka, kocha, bije żony, modli, je i pije (czasem tęgo), czeka na mesjasza, z raju można niestety jako dziecię, po otrzymaniu prztyczka w nos, co powoduje zapomnienie tego, co przed narodzinami, udać się na ziemię - urodzić się.

Taki los spotyka Szmula Abę, który jednak unika amnezji, przechytrzając pijaczynę konwojenta dzieci z raju na ziemię.  Po tych dziwnych narodzinach Szmul organizuje sesje wspominkowe dla mame, tate oraz ich trójki znajomych. Przygody aniołka Szmula oraz jego przyjaciela Szczylka są treścią książki "Księga raju", którą napisał tuż przed II wojną Icyk Manger, bardziej (co wyczytałem) znany jako znakomity poeta jidysz. Urodzony w Czerniowcach w 1901 roku, wojnę przeżył w Anglii, skąd potem wyemigrował do Nowego Jorku.

Polecam Wam tę niedużą, zabawną i mądrą książeczkę, której brakuje może konsekwencji w rozwiązaniu wątków fabularnych, ale nie brakuje złośliwego, przenikliwego - jakżeby inaczej - humoru. Czyta się przyjemnie; jest bajkowo, gdy księżyc zalewa raj srebrną poświatą, a wielki, tuczony na ucztę z okazji przyjścia mesjasza wół Szor Habor ucieka przerażony z raju żydowskiego do raju gojów. Jeśli chcecie wiedzieć, jak na tę ucieczkę zareagowali najważniejsi w raju cadykowie i co się z Szor Haborem stało - przeczytajcie "Ksiegę raju".

PS
Piekło też gdzieś jest, ale w te rewiry nasi bohaterowie się nie zapuszczają. Wygląd piekła i obyczeje tam panujące są więc nadal tajemnicą.

lewiatan1.jpg\

Fotografii Szor Habora  w necie nie znalazłem, tu na zdjęciu Lewiatan.
On także zostanie spożyty, gdy już przyjdzie mesjasz. Zwróćcie uwagę, że Żydzi czekają na mesjasza również w raju. Coś jest chyba nie tak...

(Piszę mesjasz małą literą, bo tak pisze Manger i inni Żydzi.
W judaizmie mesjasz oczywiście NIE jest Bogiem).

2016-05-06 - Historia patrzy

Non enim architectus potest esse grammaticus.
Nie może inżynier być [równocześnie] gramatykiem.
Witruwiusz Pollion
(czasy cezara Augusta)
 

Przyznać muszę, że ostatnio filtruję dość kategorycznie czytane w internecie teksty
i niestety nie treść, nie zawartość o tym decyduje. Ma znaczenie oczywiście w pierwszym oglądzie, ale już w drugim decyduje sprawność językowa piszącego. Źle piszę! – nie sprawność, a zwykła przyzwoitość. Otóż nie mam już siły patrzeć na te wszystkie kiksy, potknięcia, na to zwykłe niechlujstwo, które ma za nic podstawowe reguły języka – ortografię, interpunkcję, o normach składniowych już nie wspomnę. Piszącym wydaje się – i jest to praktyka powszechna – że wystarczy wydobyć z siebie błyskotliwą, ciekawą, mocną myśl i nie ma żadnego znaczenia, JAK to zostanie pokazane. To jak z daniem na talerzu, co bardzo ładnie wypłynęło ostatnio w jednym z telewizyjnych kulinarnych zmagań (wygrał konkurs arcymistrz prezentacji przygotowywanych potraw). Otóż forma ma znaczenie czasem większe niż zawartość. A przynajmniej jest równocenna. Tak samo z pisaniem. Zamiast wartych uwagi myśli, opinii dostajemy językową miazgę.

PS
Najgorsze nie są jednak szybkie, krótkie internetowe notki, posty. Ich autorom można
w sumie wybaczyć. Siła przed prawem. Nie można – twórcom opracowań, powiedzmy naukowych czy quasi-naukowych. Panie i panowie – więcej skupienia. Proszę
o to jako czytelnik wielu internetowych prac historycznych. Ta Historia na nas patrzy. I nie bardzo zgadza się z panem Witriuwiszem.

2016-04-09 - Kosz ułomków. Złote czasy?

IKONKI_KOSZYK.jpg

Z cz. I Historii filozofii Władyslawa Tatarkiewicza wynotowuję taki passus:

Ale w końcu II w. p. n. e. stosunki zmieniły się. Młodzież rzymska zaczęła jeździć do ośrodków nauki greckiej, aby tam słuchać wykładów filozoficznych. Niebawem szkoły filozoficzne osiedliły się w Rzymie. Wytworzyła się moda na filozofię: ludzie zamożni trzymali w swych domach filozofów i za rozrywkę uważali przysłuchiwanie się dysputom; jedni czynili to z zamiłowania, inni, jakim to wypominał Tacyt, z próżności.

"Trzymali w domach filozofów".

« Pierwsza  < 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 >  Ostatnia »