2023-06-22 - Ludzie w kanałach (naukowych)

Zaburzenia wzroku sprawiają, że raczej słucham niż czytam. Poustawiałem narzędzia internetowe (ciemne tło, jasne litery, większa czcionka; nie wszędzie tak się da, m.in. poczta WP, której używam, nie ma opcji reverse’u, dziwne) Słucham pozycji z Audioteki i innych głosowych bibliotek (oferta jest zaskakująco szeroka), a także podcastów radiowych, no i Youtube’a.

Chciałbym Wam dziś opowiedzieć o paru osobach, które w różnych miejscach (kanałach) mówią o NAUCE. Bo o nauce można mówić nudno, i można ciekawie, z pasją. To są ci drudzy.

Karolina Głowacka

Rozmowy w radiu TOK FM, a od niedawnna własna strona radionaukowe.pl, gdzie zebrano dotchczasowe radiowe odcinki, i na której p. Karolina umieszcza nowe rozmowy. Tematyka bardzo obszerna. Koslmologia, kosmonautyka, fizyka (fale grawitacyjne, Wielki Zderzacz Hadronów, struktura mikroświata), biologia (od wirusów, przez grzyby, w górę), zagadnienia DNA i RNA, geologia i paleontologia, socjologia. Itd. itp. Razem około 150 odcinków. Kilka książek, których jest autorką lub współautorką.
I ten głos, i ten styl…
Nawet Krzysztof Meissner wydaje się zrozumiały. No prawie.

                              Radio_Naukowe.jpg

                                                       z Youtube'a

Daniel Tyborowski

Geolog, paleontolog.
Poza badaniami zajmuje się popularyzowaniem wiedzy o florze i aunie prehistorycznej oraz naukach geologicznych. Dr Tyborowski był pracownikiem Muzeum Ziemi PAN w Warszawie.
W 2021 roku uhonorowany został przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska nagrodą „Geologia 2021” nagrodą w kategorii "młodzi".
W czasie „Środowych spotkań z dziejami Ziemi”, transmitowanych w Internecie prezentował zagadanienia związane z paleontologią.

Obecnie prowadzi własny tematyczny kanał na Youtube.

Marcin Ryszkiewicz

Geolog, ewolucjonista i populararyzator nauki.
Autor ksiżek popularnonaukowych z zakresu paleontologii i ewolucji, współpracownik działu naukowego "Gazety Wyborczej", pism „Wiedza i Życie”, „Świat Nauki”.  

Nikt w Polsce nie opowiada tak kompetentnie zarazem emocjonująco o ewolucji człowieka. Nawet gdyby to była nieprawdza, i tak bym uwierzył.

Krzysztof Poznański

Zainteresowania tego młodego człowieka krążą głównie wokół nauk o Ziemi (geografii, paleontologii, geologii, astronomii). Organizuje warsztaty oraz wykłady. Na YT prowadzi kanał Naukowo TV. Ma chłopak pasję! Nawet jeśli nie jest specjalistą w danej dziedzinie, to widać i słychać, że się gruntownie obczytał.

Paleontologia górą, bo ostatnio w tym trochę grzebałem (pisząc info o osobach korzystałem z materiałów Internetu).

Słuchajcie, to nie jest czas stracony.

 

 

 

2023-02-09 - Godula i Godulanka

    Mamy świadomość zasług (może lepiej - doniosłości działań) dziewiętnastowiecznych  powstańców, bojowców, usiłujących skruszyć żelazne carskie kajdany, czasem dołączamy do nich wspomnienie powstańców śląskich i wielkopolskich stających naprzeciw Republiki Weimarskiej tuż po I wojnie światowej.
Coś tam usiłował powiedzieć nam Prus. Jego Wokulski szedł jakby w poprzek romantycznej koleiny, choć i on miał jakąś tajemniczą młodzieńczą historię. Zabór rosyjski zdominował poza tym nasze myślenie o Polsce i wolności. Wokulski zresztą to postać fikcyjna, wykreowana w głowie pisarza, choć zapewne malująca jakieś pozytywistyczne (choć często ukryte) dążenia.

    Czy zatem nie było w naszej niedalekiej przeszłości nikogo na tym drugim brzegu? Brzegu, powiedzmy, mocno pozytywistycznym, brzegu przedsiębiorczości. Wybiegającym przy tym poza trud górniczych i  rolniczych rąk.
   

    Otóż był taki ktoś. To żyjący w pierwszej połowie XIX wieku na Górnym Śląsku Karol (Carl, Karl) Godulla (Godula). Z nim jest pewien kłopot, bo ten Górnoślązak blisko, czasem bardzo blisko miał do pruskich władz politycznych, gospodarczych i administracyjnych. Ale jeśli nie będziemy zbyt skrupulatni, to zachwyci nas NASZ Karol Godula, nasz, bo stąd, i jego nadzwyczajne zdolności do pomnażania majątku. Nie arystokratyczny przy tym (podobnie jak Wokulski). Obciążony strasznymi, dramatycznymi przeżyciami, okrutnie zmasakrowany w młodości.
Warto wspomnieć, że swej przysposobionej małoletniej córce Joasi Gryzik (potem von Schomberg-Godulla) przekazał w spadku majątek wart dwa miliony talarów, na który składało się 40 kopalni węgla kamiennego, 19 kopalni galmanu (ruda cynku), 70 tysięcy mórg pola, 3,5 tysiąca mórg lasu, do tego gotówka, papiery dłużne. Joanna (pochodząca nawiasem mówiąc z "ludu") pomnożyła potem  wraz ze swym mężem Hansem Urlichem Schawgotschem (w ciągu bez mała 50 lat) ten majątek  ośmiokrotnie (wart był w 1905 roku 50 mln marek). Była zresztą główną zarządzającą odziedziczonym majątkiem.

    Dodać trzeba wyjątkową na owe lata XIX wieku i początku wieku XX działalność charytatywną, prospołeczną. Szkoły, osiedla robotnicze, lecznice, kasy oszczędnościowe, kościoły. Zarówno Karl Godulla jak i Joanna. 
Kto chce więcej wiedzieć o tych niezwykłych ludziach, niech sięgnie do licznych książek: Krzysztofa Lewandowskiego (o Goduli), G. A. Kantor (o Śląskim Kopciuszku, jak nazywano najbogatszą zapewne pannę w Europie), Macieja Siembiedy (świetny kryminał Kołysanka) i wielu innych. Jaka szkoda, że nie powstał dotąd film godny tych ludzi. Czytam o Goduli i myślę o Johnie D. Rockefellerze i innych.

Godula.PNG

Karol Godula*, portret Ireneusza Batora

-----------------------
* sam o sobie pisał: Karl Godulla

 

 

2022-11-29 - dr Sierny

Z dużym smutkiem informuję Was, że w ubiegłą niedzielę zmarł po ciężkiej chorobie
dr Tadeusz Sierny, naczelny miesięcznika "Śląsk" i prezes wydawnictwa "Śląsk".
Śląska, polska kultura doznała bolesnego uszczerbku.
Swego czasu dr Sierny z dużą sympatią odniósł się do książki "My z Koszutki" i przyczynił się do jej wydania. R.I.P.  Drogi Prezesie.

 

Sierny2.jpg

za wyborcza.pl

 

 

2022-10-18 - "Balafet". Odcinek 3. Krewni i znajomi Królika

Część trzecia i ostatnia Balafetu.
"Krewni i znajomi Krolika" nie w sensie negatywnym, ale dla zobrazowania ilości ciekawych, ważnych ludzi, jakich spotykamy na swej życiowej ścieżce.
Tu będzie niezły chaos, ale cóż... Ja jako pacjent, jako kolega ze szkoły i z pracy, podwładny a i szef, sąsiad albo znajomy ze stoku w górach itd itp. Nazywanie np. profesora Gibińskiego "znajomym" jest nieco zabawne, widać więc umowność tego określenia.
Będę uzupełniał.

A więc  najpierw lekarze (to dla mnie charakterystyczne):

Barbara Monastyrska-Cup - kardiolog, obecnie już nie w szpitalu, a tylko w poradni w Katowicah Ochojcu. Fachowość, życzliwość. Rozpoznała mi w zasadzie bezobjawowy drugi zawał. Intuicja.
Jan Isakow - lekarz rodzinny. Specjalność - USG jamy brzusznej. Wielkie serce. Jego zespół z Ars Medica - sam miód.
Jerzy Dosiak - kardiolog z Ochojca, ordynator oddziału, gdy tam leżałem. Już nie żyje, niestety.
Andrzej Bochenek - tak, ten Andrzej Bochenek. Kardiochirurg, kiedyś współpracownik profesora Religi, potem szef oddziału kardiochirurgii w Katowicach Ochojcu. Jego by-passy wytrzymały u mnie ponad 20 lat, co podobno jest wynikiem bardzo dobrym.
Mariusz Kowalewski - przez lata prowadził ośrodek rehabilitacji chorych na SM w Bornem Sulinowie. To były niezłe lata. Człowiek o rozległych horyzontach. Zgromadził wokół siebie dobry, zgrany zespół (pozdrawiam Dorotę Anikiej). Odszedł, a może zmuszono go do odejścia? Jak jest tam teraz? Nie wiem.
(...) Pyda - nawet nie wiem, jak miał na imię. Młody (wówczas) pediatra, chodził na domowe wizyty, gdy miałem kilka lat. Nie bałem się, nic a nic.
Hania Pikiewocz-Koch - pediatra, ordynator z Zabrza. Moja szkolna koleżanka (7-8). Ciepła, serdeczna. O jej karierze zawodowej nie wiem nic. Ale na pewno bardzo ok.
Kornel Gibiński - gastroenterolog, ordynator oddziału w klinice w Ligocie (klinika nosi teraz jego imię). Miałem okazję go poznać. - Czy pan pali? (był wielkim przeciwnikiem nałogu). - Jednego, dwa dziennie - wyszeptałem przerażony (miałem 21 lat, a kurzyłem już jak smok). Chyba mi nie uwierzył.
Profesor Gibiński mieszkał na Koszutce. Mówiono, że leczył Gierka.
Zygmunt Górka - chirurg, profesor jeszcze za czasów Śląskiej Akademii Medycznej, ordynator oddziału chirurgii przewodu pokarmowego w klinice w Ligocie (zmarł niedawno w wieku 95 lat). Leżałem w jego oddziale. Ciekawostką fakt, że jego syn Jacek był kiedyś moim licealnym kolegą (nie wykorzystałem tego). Jacek Górka jest architektem (Toronto; głównie projekty kościołów) i obecnie zajmuje się dydaktyką.
Neurolodzy - wielu, wielu, reprezentantami niech będą Barbara Kściuk, Maciej Maciejowski i Tomasz Zieliński. Cóż, w takich chorobach jak moja decyduje dostęp do dobrych terapii lekowych, o co niełatwo.
Mirek Idzik, Tomek Irzyniec, Andrzej Grim - lekarze, w młodości koledzy harcerze, odpowiednio neurochirurg, specjalista od dializ, ortopeda - korzystałem (korzystam) z ich życzliwości i fachowości.

Różni krewni i znajomi:

Olek Bródka, Jasiu Kisiel, Romek Wrzalik - koledzy ze studiów, fizycy, teraz profesorowie z Uniwersytetu Śląskiego. Z Olkiem i Jasiem namiętnie grywaliśmy w brydża w czasach studenckich i tuż po (jeszcze z Elą Zipper, też fizyczką, teoretyczką, żoną Wiktora Zippera, mojego szefa w Zakładzie Fizyki Jądrowe i promotora mojego doktoratu; Wiktor specjalizował się w zderzeniach ciężkich jonów). Moim partnerem brydżowym był wtedy Olek Bródka, zastępując Kazika Kunisza.  Wygrywaliśmy, rzecz jasna.
Duży sentyment. Długie lata, od szkoły średniej, marzyłem, by być fizykiem. Nie wyszło.
Ale wyszło parę innch rzeczy, więc bilans chyba nie jest taki najgorszy.
Tomasz Goworek -> w Balafet cz. 2.
Włodek Majer - kolega, a czasem szef z BC w Katowicach. Tu chcę napisać o jego fotografowaniu. Znakomite wyczucie formy i koloru. Kilka oprawionych fotografii Włodka zdobi ściany mojego mieszkania. Zobaczcie na FB. Tu tylko próbka.

311462246_767200831107729_35461726312343734_n.jpg

Krzysztof Gmyrek - jeden z szefów w BC, już nie żyje. Dobre wspomnienia.
Marek Ujejski - raz dowódca (komendant) na harcerskim obozie, raz kolega ze studiów na fizyce, to znów kolega-informatyk z pewnego banku. Bardzo wszechstronny, świetny umysł.
Marek Ziajko, Jacek Kącki, Waldek Ruta (mistrz kręgli klasycznych, a potrafi napisać całkiem niezły wiersz), Agnieszka Kremky (kochana Aga nie żyje, zmarła w wyniku komplikacji po przeszczepie komórek szpiku), Kasia Eider (wielce bezinteresowna osoba, mistrzyni scrabble'a), Krystyna Kozłowska, Teresa Niezgodzka (poetka, malarka i osoba, która z niczego zrobi wszystko), Kasia Karkowska, Kaziu Zieliński, Antoś Partyka, Aisha Morelli, Tatiana Słomska, Joasia Ostrowska, Karolina Ciężart - koleżanki i koledzy z turnusów rehabilitacyjnych w Bornem i Dąbku. Tylko niektórzy. Tu dodam Dorotę Baluk, rehabilitantkę z Dąbka, która pokazała mi Tai Chi.
Małgosia Kłopotowska z Łodzi - wierna moja czytelniczka (książek i bloga).
Gosia Waśniewski - psycholożka, od wielu lat pracuje w szpitalu w Toronto. Kiedyś aktywna uczestniczka naszego latającego uniwerytetu, jednocześnie partnerka do gry w tenisa i siatkę. Długoletnia przyjaźń.
KP et consortes - moja żona wie, o kogo chodzi.
Marek Siemaszko - starszy kolega z Zakładu Fizyki Jądrowej, a kiedyś wykładowca na  naszym roku - metod statystycznych. Niespotykane poczucie humoru. Lasy Parczewskie. Pamiętasz, Marku? (nie żyje od kilku lat).
Ewa Dereń - zachęciła mnie ongiś do pisania i dała kilka cennych wskazówek. Sama jest znawczynią języka polskiego i autorką oraz współautorką kilku książek o języku i podręczników. Ma także w życiorysie ważne epizody redaktorskie (Górnośląski Informator Kulturalny).
Jacek Żelazny - prawnik, adwokat. Przyczynił się do poznania późniejszej mojej żony Elżbiety. Ojciec chrzestny córki Ewy. Najmocniejsza głowa w tej części Europy (pod wieloma względami).
Marek Kowalówka - czemu tak zdolny, a jednicześnie zorganizowany człowiek nie jest profesorem belwederskim i nie pracuje w jednej z politechnik? Polskie losy.
Jacek Czakański - crème de la crème moich wspaniałych matematyczno-fizycznych  kolegów. W pierwszej licealnej wśród laureatów Olimpiady Chemicznej i zaraz kłopoty z językiem polskim i historią... Potem różne życiowe schody.
Cóż, tylko doktorat. Mało, okrutnie mało. Konsultowal moją pracę doktorską. Czy jest coś z zakresu mat-fiz-chem, na czym się nie zna?
Kasia Zarychta, Ewa Gumul, Ania Leks - ulubione anglistki. Ania to kiedyś "English Rose", kto nie wie, o co chodzi, to trudno. Angielskiego uczyła nas na kulinariach. Mnie po lekcjach także.
Mirosława Piskorka - moja szefowa w kilku bankach. Mądra, doświadczona, rozsądna (nie żyje).
Basia Górecka, Grzegorz Zduńczyk, Jadzia Siodłak, Gosia Stańko, Mirka Okieńczuk, Marek Badurski, Artur Brodziński, Krzysiek Sołek i inni - koleżeństwo bankowe. Jednych wspominam lepiej, innych gorzej. Ci wymienieni tutaj należą do kategorii "lepiej".
August Chełkowski - znakomity fizyk, profesor, duży autorytet, w czasach I Solidarności zastąpił Sędzimira Klimaszewskiego i był (krótko) rektorem Uniwersytetu Śląskiego. Internowany (jako jedyny rektor). Senator, nawet w czasie jednej kadencji marszałek Senatu RP. Nie żyje.
Janusz Czakon - jeden z kilku moich licealnych nauczycieli fizyki, potem na Uniwersytecie miałem z nim zajęcia. Wyrzucono go z uczelni po jakiejś manifestacji antyrządowej. I potem różnie z Januszem bywało. Pracował solo nad swoją wersją teorii cząstek elementarnych, o której nieco natarczywie (a łatwe to nie jest) opowiadał przy kolejnych spotkaniach. Chyba nic z tego nie wyszło. Janusz jest w jakimś zakątku mojego serca. I nigdy z niego nie wypadnie. Podobno ma teraz antykwariat (niepotwierdzone).
Eustachy (Staszek) Popiel i Wojtek Osoba - zbudowali układ do anihilacji pozytonów, na którym zrobiłem część badań do doktoratu. Popiel potem przerzucił się na badanie efektu  Mossbauera. Ciekawe: w Czaplach Wielkich przy drodze z Krakowa do Miechowa miała dworek i majątek rodzina Popielów (leżą pochowani na czapelskim cmentarzu). Nie, to nie ci od myszy. Po wojnie, po ludowej parcelacji eks-dziedzic Popiel pojechał na północ, nad morze. Zabrał się z nim przyrodni brat mojej Mamy. I tak po latach kółko się zamknęło.
Karin Marjańska-Grzyb - poznaliśmy się na jakimś bankowym szkoleniu. Oboje mieliśmy do stosowanych metod szkoleniowych stosunek, powiedzmy, wstrzemięźliwy. To nas zbliżyło. Potem pomagała mi w publikacji opowiadań Ja, Wittgenstein i od tego czasu jesteśmy w (internetowym) kontakcie. Mamy wspólną znajomą - Ilkę Steinke z Berlina.
Andrzej Cofała
- znałem go jako harcerza (komendant hufca i chorągwi w Katowicach i wieloletni znakomity szef zgrupowań harcerskich w Lipowej k. Żywca). Potem firma produkcyjno-handlowa - sprzęt alpinistyczny. Ale już byliśmy w różnych stronach świata.
Ewa Niziołek (Kozioł) - bardzo miła osoba, koleżanka licealna. Dobra matematyczka, dobra organizatorka. I to nazwisko! Uważaj, Dziewięciu znów krąży po świecie.

Joanna Piec-Gajewska - specjalistka od PR, marketingu (medycznego, ale nie tylko), terapeutka (Gate Method) i propagatorka zdrowego życia. Wielowątkowa osoba, bardzo lubiłem z nią gawędzić (czas przeszły, bo jakoś się urwało). Chyba wciąż poszukuje swojej życiowej drogi.
Anka Gadomska - "w biodrach ciut przywąska" jak glosiły słowa ludowej piosenki. Była też płaska jak deska, ale się w niej prawie zakochałem. Nie udało się. Wyszła za mąż za Pawła Wieczorka (starszego brata Krzyśka). Ślub był w kościółku w Parku Kościuszki. 100% harcerski, no jasne. Małżeństwo rozpadło się; słyszałem, że Ania mieszka w Wiśle. W 1980 roku wraz z Anką i Markiem Wójcickim uczestniczyliśmy w programowym spotkaniu sławnego KIHAM-u, gdzieś pod Poznaniem. Działo się. I wiecie co? Byliśmy raczej z tych "łagodnych". Wokół same jastrzębie.
Kasia Ossolińska - znamy się w zasadzie z internetu. Moja konsultantka ds. historii i architektury Koszutki, na czym zna się wybornie. Namawiam ją, by napisała monografię dzielnicy. Prżelazowadzi witrynę na FB.
Janusz Gajos - na turnusie w Bornem Sulinowie ktoś spytał, czy to mój krewny (ponoć byliśmy podobni). Zażartowałemm, że to mój kuzyn i tak już zostało. Ha ha.
Nauczyciele, panie i panowie: Lamotowa (1-4 kl. podst.), Botorowa i Szalecka (matematyka, 5-6 kl. podst.), Kaczorowska (wychowawczyni, 7-8 kl. podst.), Królowa (matematyka, 7-8 kl. podst.), Kunowa (fizyka, 7-8 kl. podst.; złapałem kiedyś dwóję na klasówce z fizyki. Chyba nigdy potem już tak się nie uczyłem, jeździłem nawet do kuzyna do Krakowa na konsultacje. I co? Było 5), Olszewska (język polski, 7-8 kl. podst.; wystawiła z nami fragmenty Zemsty Fredry - mój wielki pierwszy i ostatni sceniczny sukces. Ja jako Cześnik), Ger (matematyka, liceum, doktor z Uniwersytetu Śl.; znakomite lekcje, specyficzne poczucie humoru), Borgieł, Czakon, Gburski, Jakubowski (fizyka, liceum, magistrowie z Uniwersytetu Śl.), Cwiląg (język polski, liceum; ćwiczyła pisanie logiczne i zwarte, co mi się potem przydało), Żabiński (historia, liceum; autorytet, ale i postrach) - moi edukatorzy na różnych szczeblach nauki. Wymieniam tych dla mnie najważniejszych.
Roman Ger, Władek Borgieł, Zygmunt Gburski dotarli do profesur. O losach Piotra Jakubowskiego nic nie wiem (wyjechał z Polski).

Eliza Janicka (Piotrowska, Adamczyk) - miłośniczka wszelkich przejawów kultury - kina, teatru, wystaw. 
Ks. Jan Job - proboszcz kościoła ojców oblatów na Koszutce. Wprowadził msze bitowe, ale wspominam go dobrze nie tylko z tego powodu.Ks. Piotr Sadownik, oblat - prowadził religię dla nas, licealistów. I chodziliśmy chętnie. I sprzeczaliśmy się - z nim i między sobą. To były inne czasy.
Ks. Stanisław Puchała - szef Duszpasterstwa Akademickiego - objął kuratelą nasz  latający uniwersytet, dając nam wolną rękę w doborze tematów i wykładowców (lata 80.). Potem był proboszczem kościoła katedralnego w Katowicach.
Janek Mendera, Marian Cabaj i Zbyszek Pawlik - koledzy ze stoku w Soli-Kiczorze. Życzliwi, uczynni. Zbyszek pochodzi z tych samych okolic, co mój tata. Wszyscy trzej to elektrycy, niepowiązani ze sobą. Ot, ciekawostka.
Andrzej Szpak - gospodarz z Soli-Kiczory. Niegdyś WOP-ista, od niedawna pszczelarz. Zapobiegliwy opiekun stoku.
Jola Trela-Ptaszyńska - reżyserka, poetka, autorka scenariuszy. Zarząd SPP w Katowicach. Ma sto pomysłów na działanie więdnącego Stowarzyszenia (ciekawa "Akcja Literacka"). Kiedyś laureatka Paszportu "Polityki" (za spektakl De Aegypto). Niezapmniani Umarli ze Spoon River w teatrze TV.
Bronczki, ojciec z synem i Władek Kurowski - z Soli-Kiczory. Starsi panowie już nie żyją. Tadek Haręża też z Kiczory. Trudno ich tu nie wymienić.
Kasia Dziubała
- redaktor prowadząca My z Koszutki. Profesjonalizm, cierpliwość. Czegóż trzeba więcej?
Grześ Molenda - ach, jak on grał w kosza! Liceum i studia. I te imprezy u Grzesia po zdanych egazminach, otwierane przez sympatyczną mamusię.
Paweł Nowakowski - nieco trudny charakter, ale jakoś doprowadziliśmy do wydania w jego wydawnictwie "Forma" dwóch moich książek - Chimery W cieniu Golgoty. Na publikacji książek zna się doskonale.
Henio Noworzyn (Franciszkanin, brat Artur, udzielał mi ślubu; wcześniej smyrgnął do seminarium duchownego tak, że nikt nie wiedział), Jurek Staniucha ("Emil", graliśmy, w co tylko się dało), Jacek Tokarski (strzelec wyborowy) - moi klasowi liecalni koledzy, którzy już odeszli.
Bartek Majeran i Ewa Tecław Majeran - hodowcy kotów. Bartka poznałem, gdy nasz harcerski (później legendarny) obóz "Burza Mózgów" uczestniczył w wielkim ognisku Zgrupowania. Potem bliżej na zimowisku w Bielsku Białej. Uczyłem się u nich do egzaminu na studia doktoranckie (miałem takie fantazje; uczyłem się także nocą w Parku Kościuszki. Nie do pomyślenia teraz). Bartek jest fanem Elvisa Presley'a. Jeden szczebelek wcześniej, ot co. Bartek jest hm PL. A jak!
Wspomniałem wyżej "Burzę Mózgów" (dowodzili: Marek Ujejski jak komendant, Paweł Wieczorek jako z-ca programowy i Janusz Moczulski jako oboźny). Tu mam taką anegdotę. Kawałek od obozu rozciągnięto nad pomykającym między skałkami, na wysokości może 20 metrów mostek linowy, po którym dnia następnego mieliśmy śmigać. Wystraszony okropnie (dla mnie nowość zupełna) zbudziłem się około godziny 5. Podszedłem do mostka, przypiąłem się sam i pomaszerowałem przed siebie. Na środku drżenie nóg było straszne. Ani do przodu, ani do tyłu (jak Shrek, pamiętacie?). Cóż, minęła dłuższa chwila; przemogłem się i już mi mostek nie był straszny. Ani tego dnia, ani nigdy potem. PS. 
Paweł Wieczorek napisał kiedyś świetne opowiadania harcerskie Zielone straszydło. I na tym chyba skończył. PS2. Byłem później w kotlinie, gdzie stał obóz "Burzy Mózgów". Trawa po pas, zalegający cień i ta cicha magia miejsca...
Krzysztof Mikos - absolwent Uniwersytetu Śląskiego, mocno upolityczniony, miał duże ambicje pisarsko-dziennikarskie. Chyba nie wyszło; był potem antykwariuszem, sprzedawcą galanterii łazienkowej. Ciekawy typ człowieka - prawie wcale się nie śmieje. Buster Keaton. Na słynnym kursie podharcmistrzowskim "Akademia", gdzie główną wykładowczynią była Ewa Urbańczyk, Marek Byszewski - programowcem, Adrzej Grim - oboźnym, a ja szefem, Krzysztof (znakomicie) dbał o aprowizację i dobre nastroje komendy. 
Piotr Fuglewicz ("Fugiel") - członek komitetu informatyki PAN, prezes PTI, autor słownika języka polskiego w edytorze Word. A od niedawna autor Cokołów przechodnich (Życiorysów z pogranicza), o któych prof. Kaczmarek pisze: "Dzięki tej książce barwne biografie nie zaginą".
Adam Żmudziński - licealny (klasowy) kolega. Potem światowej klasy brydżysta: Arcymistrz Światowy, World Grand Master. Trudno zliczyć jego sukcesy (pary, teamy, drużyny narodowe). A zaczynał z nami  w kółeczku, na wycieczkach, nocnych nasiadówkach. Cóż, Robert Lewadndowski też pierwsze bramki strzelał na podwórku. Opowiadał mi kiedyś Adam o meczu z teamem Omara Sharifa, świetnego brydżysty. Zdaje się,  że team egipskiego aktora przegrał. Przyjemnie wspominam spotkania brydżowe z jego matką i ojcem, znakomitym pianistą, w pięknym, ogromnym (dwa fortepiany) mieszkaniu rodziców przy ul. PCK (nasze czasy szkolne). Tadeusz Żmudziński, kiedyś jeden z laureatów XII Konkursu Chopinowskiego, był potem świetnym interpretatorem Brahmsa. A prywatnie oboje z żoną byli sympatycznymi ludźmi.
Grażynka Kasprzyk (7-8 kl.) - bardzo przyjazna osoba, koleżanka od wielu lat.
Jakub Tabaczek - pisarz. Poznaliśmy się w czasie V Międzynarodowego Konkursu Opowiadań we Wrocławiu. Od czasu do czasu wymieniamy się tekstami. Lubię jego pisarstwo.
Iza Klementowska - znamy się jw. Specjalność - Portugalia i kraje portugalskojęzyczne.
I liga literatury.
Romek Lipczyński - też pisze, ale inaczej, bardzo po swojemu i fajnie. Mieszka teraz i pracuje w Irlandii. Dzielny, zdolny człowiek. Muka.
Adam Gajdzik - chcielibyście mieć takiego sąsiada.
Kazik Kunisz (ww.)  - kolega z liceum i w czasie studiów na fizyca. Mój długoletni partner brydżowy. Uczyliśmy się systemów licytacji i grywaliśmy w popularnych turniejach. Sukcesów nie było, ale frajda wielka.Ania i Janusz Kluzowie - rodzice koleżanki mojej córki Ewy. Dobre dusze.
Roman Dziurosz - (7-8 kl.). W szkole animator różnych przedsięwzięć - muzyczno-plastyczno-literackich. Dziewczyny się w nim kochały! Potem poszliśmy do innych liceów i straciłem z nim kontakt. Po studiach plastycznych wyjechał do Grecji, gdzie rozwijał technikę serigrafii w maszynowej produkcji ikon (zainspirował mnie do napisania opowiadania Kropla). Potem jeździł między Polską i Grecją. Co robi teraz? Nie wiem. Typ wielce artystyczny.
Adaś Janiszewski - (7-8 kl.) - organizował z pasją gry różnorakie. Więc graliśmy, w co tylko się dało: w nogę 4-osobowymi drużynami na małe ławkowe bramki, w cymbergaja (tu mistrzem był Bolo Rasikoń; pamiętam jego plastikowe popychadełko), w 15 zapałek (nie wiedzieliśmy wtedy, że gra jest zdeterminowana tym, kto zaczyna). I tak dalej. Nudy nie było i przerwy między lekcjami były wypełnione. Uczestniczyłęm chętnie; sam w domu grałem w wymyślonego przez siebie "hockbintona". Taka zabawa jedynaka. Po wielu latach ze zdumienien zobaczyłem turniej bardzo podobnej gry między żeńskimi drużynami na olimpiadzie w Rio. Ta gra to L A C R O S S E. Zawodnik ma w ręce coś w rodzaju siatki na krótkim kiju. Piłeczkę podaje się lub biegnie do przodu. Trzeba ją wbić do bramki przeciwnej drużyny.
Barbara Romer Kukulska - też napisała książkę o Koszutce, ale ponieważ jest kapkę starsza, jej książka obejmuje przełom lat 50./60. Basia była koleżanką mojej sąsiadki Ani Iwanowskiej, która potem wyemigrowała z rodzicami do Izraela (w ksiązce My z Koszutki jako Ala Frankowska). Fragmenty książki Basi były publikowane m.in. w miesięczniku "Śląsk" i w "Karcie". Basia mieszka w Szwajcarii.
Mirek Neinert - Teatr "Korez". Dwa słowa.
Ag
nieszka Kloryga - kiedyś organizowała cykl wspaniałych koncertów jazzowych (wtedy po raz  pierwszy słyszałem organy Hammonda), od pewnego czasu agencja (Paradam) ma szerszy repertuar (Zbigniew Preisner, James Blunt, Charles Aznavour, Leonard Cohen) ale ja już niestety nie bywam. 
Antek Dramski - bardzo dobry prawnik, radca. Świetny prawnik i wysoka tzw. "kultura osobista". Kiedyś pracowaliśmy razem w banku i wymyślaliśmy wspólnie różne nowe produkty. Bardzo to było fajne. Wtedy miałem "okres prawniczy" w moim życiu. Kolejny płodny okres.

 

B  A  L  A  F E T, CZYLI ALFABET NIE PO KOLEI

  • O Januszu Cz. - Użytkownik: Ava, 2022-10-23 22:52:44
    Tu dygresja - moja osobista: Dzięki Januszowi Czakonowi dostałam się w świetnym stylu na politechnikę. Przez rok korepetycji z matmy i z fizyki przywrócił mi matematyczno-fizyczną wierę w siebie. Błyskotluwy umysł, fajny człowiek. Szkoda, że losy Mu się pokręciły. Ale chyba jakoś tam przędzie w swoim sklepie z antykami...
  • BALAFET - Użytkownik: Małga, 2022-10-21 19:51:34

    Dziękuję pięknie Ryďku. ????
    Jestem zaszczycona.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. ????
  • Falateb ;) - Użytkownik: Hobbit, 2022-10-21 16:17:49
    Ooo. Zatkało mnie. Dzięki za pamięć. Czytam "Koszutkę" i tak sobie myślę, że jednak bardzo różni się ta dzielnica od mojego drugiego Chorzowa... Zawsze ciekawiej się czyta o "sferach wyższych"... Pozdrawiam. Ewa

2022-10-15 - "Balafet". Odcinek 2

Dziś Balafet (Alfabet Lenca nie bardzo po kolei) o panach - moich kolegach, znajomych, a i przyjaciołach.

Krzyś Wieczorek
Znamy się od czasów licealnych.
Filozof, pracuje w Uniwersytecie Śląskim. Zajmuje się głównie problematyką dialogu i spotkania. Profesor belwederski. Bardzo przenikliwy, bystry umysł, który podziwiam, ilekroć mam możliwość słuchania wywodów Krzysztofa. Szkoda, że teraz nie czasy dużych systemów filozoficznych...
Kiedyś, daawno temu założyliśmy z Witkiem Bulą i Pawłem Trzaskomą mały klub dyskusyjny, który przekształcić się miał w rodzaj latającego uniwersytetu (lata 70.). Dołączył do nas Krzysztof i nadał pomysłowi mocne, wyraziste ramy. Była więc (mądra) kuratela Akademickiego Duszpasterstwa, i nawet w końcu sformalizowanie w postaci  Klubu Profesorskiego pod egidą prorektorską na Uniwersytecie Śląskim (najnowsze lata). 
Człowiek bardzo rodzinny, a dzieci idą śladami ojca (w różnych kierunkach). 

Tomasz Goworek
Wybitny fizyk (tu widzę, jak się krzywi), emerytowany profesor UMCS w Lublinie. Zajmował się wykorzystaniem anihilacji pozytonów w badaniach cieczy, ciał stałych. Na konferencji w Piechowicach na początku lat 80. (też tam byłem) przedstawił ciekawe wyniki dla oktadekanolu, długołańcuchowego n-alkoholu, a w zasadzie dla tzw. fazy alfa, która pojawia się w czasie topnienia/krzepnięcia tego związku. To skłoniło mnie do podjęcia badań innych takich alkoholi, z czego urodziła się moja praca doktorska. W pracowni Insytutu Fizyki w UMCS przeprowadziłem część pomiarów.
Profesor Goworek zainteresowania ma szerokie, śledził m.in. życiorys Marii Skłodowskiej-Curie. Podróże po świecie dały podstawę do różnych pozafizycznych publikacji, prac Profesora (kiedyś krytycznie recenzował moje "japońskie" opowiadanie.  Cóż, on tam był, a ja nie). To jedna z osób, które dały mi bazę do takiego a nie innego postrzegania świata. Dzięki, Profesorze (gościł kiedyś na łamach tego bloga).

Olek Moldauer
Mój konsultant do spraw religii i kultury żydowskiej. Pomagał mi przy dwóch książkach - W cieniu Golgoty oraz My z Koszutki. Podrzuca mi od czasu do czasu różne izraelskie i nie tylko smakowitości i ciekawostki.
Uczęszczaliśmy do tego samego liceum (VIII LO, im. Wilhelma Piecka w Katowicach), ale Olek jest ciut starszy.
Rodzice wraz małym Olkiem i jego malutką siostrą Reginą repatriowali się w 1959 roku ze Stanisławowa (obecnie Iwano Frankowsk). 
Olek ukończył Politechnikę Śląską, na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym, specjalność - energetyka jądrowa. Absolwenci mieli pracować w polskich elektrowniach atomowych. Olek wzdycha: "Chyba nawet nie dożyję uruchomienia pierwszej".
Wyjechał, wraz z żoną, w 2010 roku, do Izraela. Pracował tam w firmie obsługującej  technicznie duży bank. Potem, do emerytury, w Ambasadzie Polskiej w Tel Avivie. Obecnie mieszka nad morzem, na północ od Hajfy. Z widokiem na Akko i góry graniczne z Libanem. "Miasto nieduże, 40 tysięcy mieszkańców. Większość rosyjskojęzycznych emerytów".
Oddam mu więc głos: "Pierwszy rok był trudny. Nauka języka, nowa praca. Klimat. Gorąco i wilgotno. Mam obydwa obywatelstwa. Izraelskie dostaje się z chwilą przylotu. Trochę hebrajskiego znałem z Polski. Potem pół roku ulpanu. To kurs języka. Hebrajski po hebrajsku. Reszta już w pracy, na ulicy, w sklepie, w telewizji. Pomaga mi znajomość języka rosyjskiego. W Izraelu mamy swoje ulubione miejsca, szczególnie w Jerozolimie. Sporo już widzieliśmy, w końcu minęło 12 lat...".
Dodam jeszcze, że Olek czesto odwiedza Katowice, zatem to taki izraelski katowiczanin.
W książce jako Jakub Kohn, starszy brat Esti.

Marek Skałkowski
Spokojny, małomówny. Znam go od podstawówki (7-8 klasa), potem widywałem go w liceum (klasa równoległa), ale bliższego kontaktu nie było. Przed paroma laty Marek stał się "integratorem", animatorem "Coolinariuszy", grupy starych znajomych (podstawówka, liceum), spotykających się co parę miesięcy przy dobrym jedzeniu. I gadających o tym i o owym. Pandemia przekształciła Coolinariuszy w grupę internetową. A z tego urodziła się książka.
Syn znanego katowickiego architekta, Mariana Skałkowskiego.
Absolwent Wydziału Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Pracował potem w katowickich biurach projektów budownictwa ogólnego, a od 1995 ma własną działalność gospodarczą.
Jest projektantem konstrukcji, inspektorem nadzoru inwestorskiego, doradcą technicznym. Z tych najciekawszych projektów wymienię: kilka osiedli mieszkaniowych, słynną siedzibę RMF w Nieporazie k. Alwerni (obecnie Alwernia Planet), przy autostradzie Katowice-Kraków, wśród najważniejszych nadzorów inwestorskich są domy handlowe, duży bank w Katowicach, centra handlowo-rozrywkowe, osiedle mieszkaniowe.
Hobby Marka to GOLF. Jest  członkiem Śląskiego Klubu Golfowego.
Dobry kumpel, życzliwy. Jak trzeba - pomocny.
Fotografuje z pasją nasze otoczenie. I robi to dobrze. W książce My z Koszutki jako Paweł Kamiński, miłośnik kosmonautyki.
Przy swoim pozornym zdystansowaniu jest oazą ciepła, serdeczności i ma świetne poczucie humoru. 
Poniżej kilka Markowych realizacji i zdjęcia z naszej Koszutki. 

 
02_D¬bowe_Tarasy_Katowice.JPG   03_Siedziba_firmy_transportowej_BieruS.JPG   
 
07_BRE_Bank_Katowice.jpg

05_Alvernia_Planet_-_d.RMF_Nieporaz_.jpg

                  Kosciol_dobry.jpg           Pomnik_Rodziny3.jpg

Maciek Szczawiński
Ta sama podstawówka, nr 59, opisana przeze mnie w My z Koszutki (koszutkowicz - wspierał wydanie książki, za co mu jestem wdzięczny). Nieco starszy, w szkole nie poznaliśmy się, niestety.
Absolwent filologii polskiej.
Maciek to dziennikarz radiowiec (Radio Katowice), ale także krytyk literacki (w radiu popularna jest jego audycja "Z półki na półkę", gdzie prezentuje i omawia różne literackie nowości), i sam pisarz (m. in. książki o Wojaczku, Kobieli), poeta (na rok 2023 zapowiada nowy tomik wierszy pt. Zakon). Prowadzi też galerię w Radiu Katowice, czym dowodzi swej dużej wszechstronności i wrażliwości.

Witek Jarczyk
Siedziliśmy w liceum w jednej ławce. Witek jest matematykiem, profesorem w Uniwersytecie w Zielonej Górze.W liceum miał wielką czuprynę i brodę, czym gorszył niektórych nauczycieli (choć niektore panie nauczycielki patrzyły na niego z zainteresowaniem). Na maturę pięknie się ostrzygł i ogolił, i... był nie do poznania. 
Miłośnik Skaldów i w ogóle dobrej muzyki, polskiej i obcej. W liceum był animatorem kółka muzycznego, gdzie słuchaliśmy bardziej ambitnej muzyki, na przykład Pink Floydów (wówczas, w pierwszej połowie lat 70., nie tak znanych powszechnie). Lubię jego poczucie humoru - jesteśmy w kontakcie mailowym.

Jurek Sysak
Moja 7-8 klasa podstawówki. Zaciekawionym szybko odpowiadam - nie tylko licea, także lata wcześniejsze odbijają się na naszym dalszym życiu.
Tak opisuje "kamienie milowe" (określenie moje) swego zawodowego życia:
"Milowe kamienie? Ha ha [...] uważam się za radiowca, choć kamieni wielkich nie postawiłem. Od tego zaczynałem i na tym kończę. Zaczynałem w Polskim Radiu Katowice. Wówczas współpracowałem też z Sygnałami Dnia, Latem z Radiem, 3. programem PR. Pracowałem w redakcji Śląskiej Fali, publicystycznej, "Za kierownicą" i z redakcją sportową. Zrobiłem kilka audycji dla "Literackiej". W stanie wojennym po wyjściu z internowania pisywałem jako Szczepan Kalinus do "Tygodnika Powszechnego" oraz "Znaku". Także do "Powściągliwiści i Pracy". Przez lata 90. krótko w radiu Flash, a prawie dekadę w radiu Top. Teraz mam audycję autorską w radiu eM ("Ach, muzyka", przyp. RL). Ot i wsio. Swojej pracy zarobkowej (może poza przełomem lat 80. i  90., gdy miałem swoje firmy) nie uważam za żadne kamienie ani nawet pachołki przy drodze".
Od siebie dodam:
Jurek długo pracował dla katowickiego Zakładu Targowisk Miejskich, obecnie na emeryturze.
Wytrawny znawca wszelakiej (dobrej) muzyki, którą propaguje w swoim profilu na FB.
Z czasów szkolnych pamiętam nasz zachwyt płytą Led Zeppelin II (album z sepiową okładką i m.in. utworem Whole Lotta Love), którą Jurek puszczał nam na zimowisku w Wiśle (w książce My z Koszutki Jurek pojawia się jako "Lizak").
Ma ponoć 5000 płyt. Z czego robi użytek. Audycję w radiu eM szczerze polecam.
W jednej z ostatnich było o kapeli Mitch&Mitch.

https://www.youtube.com/watch?v=JJEEzGyjvXQ

Zapytałem go o upodobania muzyczne. Oto, co mi napisał: "Uwielbiam na przykład twórczość Kronos Quartet, albo L'Arpeggiaty, ale oczywiście mam sentymenty z młodości. To, jak się domyślasz, np. Led Zeppelin, albo Claptonowskie grupy: Cream, Blind Faith. Także Mayall, Hendrix...". Tu się wtrącę: Niektóre, nastoletnie w drugiej połowie lat 60. dziewczyny złościło, gdy Jurek wraz z kolegą rozpędzali imprezy w zamiarze taneczne, puszczając z uporem długie solówki gitarowe Hendrixa. 
I dalej Jurek: "Obecnie siedzę nad audycją z muzyką zespołu Mitch&Mitch (będzie w niedzielę), który uważam za najbardziej oryginalną współczesną grupę rockową w Polsce".

Piotr Rajski
Znam go w zasadzie pośrednio. Starszy brat mojej klasowej koleżanki Magdy (piszę o niej w Balafet. Odcinek 1). Znała Piotra moja żona, która wraz z koleżanką odwiedziła go w czasie internowania w Uhercach).
Absolwent liceum Mickiewicza. Psycholog (Uniwersytet Śląski), mieszka teraz i pracuje w Edmonton (Alberta), w  Kanadzie. "Breath and unity worker". Człowiek wielowątkowy. Także pisarz, blogger, autor  i animator kilku stron internetowych.
Przez kilka lat redagował i rozsyłał co tydzień "notki jednego Boga", gdzie prezentował głęboko ekumeniczne rozumienie idei wiary w Boga i przedstawiał kalendarium z tej idei wynikające. Autor feletonów radiowych o tematce duchowej:

https://www.youtube.com/channel/UCj7SOLKiSYXIjZ30fE-L_CQ

Podróżuje po świecie, uprawia wspinaczkę i trekking.
W książce My z Koszutki pojawia się jako Grzesiek Lipiński, brat Kasi (proszę pamiętać, że postaci książkowe nie naśladują w 100% postaci rzeczywistych, a czasem mocno się od niich różnią).
Piotrek Rajski to także absolwent SP nr 59.

Stefan Orzechowski
Dziwne, pokręcone koleje losu Stefana skłoniły mnie do opisania jego życiorysu. Stefan wspominał, ja notowałem. I tak powstał tekst Z krwi naszej, który chyba się mojemu druhowi spodobał. Tak przynajmniej mówił. Opowiadanie podobało się także pod względem literackim i było publikowane.
Jest psychologiem (obecnie emeryt). Pisze wiersze (niezłe), ale przede wszystkim składa modele. Wcześniej okrętów, teraz buduje kolej(kę).
Wymienia kilka okrętów: Opty, chińska dżonka z bitwy pod czerwonymi skałami, rzymska birena spod Kartaginy, pancernik kieszonkowy Hitlera, który wysadzono u ujscia La Platy w Montevideo, Kon-tiki. 
Ale... według Stefana  modelarstwo kolejowe ma sie tak do składania modeli okrętów (statków) jak fizyka jądrowa do dłubaniia jaskiniowego. :) A więc teraz buduje kolejkę. W podziemiach szkolnej fundacji "Elementarz", przy ul. Studenckiej w Katowicach. To duże przedsięwzięcie i oby Stefkowi starczyło zdrowia (a z tym krucho).
Zobaczcie parę zdjęć Stefanowych realizacji. 

310206285_514789096652166_6041133704354509530_n.jpg  310232038_830854794760254_2866480069408127985_n.jpg  310057149_482315143824929_4118018940112589354_n.jpg

310074534_773438737081044_1779453564111329102_n.jpg  

310239489_423808623229803_3732779907868809329_n.jpg

Przemek Kateusz
Kolega z czasów klasy 7-8 (w szkole przewodniczący klasy, moim zdaniem "urodzony"). Doktor inżynier na Politechnice Śląskiej.
Sporadyczny, zbyt rzadki kontakt. Człowiek obdarzony poczuciem humoru, które mi bardzo odpowiada. 

Marek Byszewski
Absolwent LO im. Adama Mickiewicza, kolega harcerz. Nie żyje od kilku dobrych lat. Z wykształcenia prawnik, w duszy artysta (głównie plastyka). I mój przyjaciel, bliska osoba. Był drużbą na moim ślubie. Z Markiem przegadałem wiele godzin. Kiedyś, dawno temu planowaliśmy założenie amatorskiego teatru.
Bardzo  mi go brakuje.

Witek Bula
Matematyk, bardzo zdolny. Kolega licealny. Przyjaciel w czasach studenckich. Psychologia, alternatywne grupy terapeutyczne, muzyka, nasze miłości, brydż. Wyemigrował z żoną do Kanady i kontakt się urwał. Odciąl korzenie? Wielka strata.

Tadek Ginko
Zapisał się (po pewnym czasie)  do naszej internetowej grupy "My i Koszutka w latach 60. i później" i wspominał z nami stare lata. A chodził tak jak większość do SP nr 59. Był jako dzieciak niezłym rozrabiaką. Sam wspomina m.in. ciężki upadek jeszcze w Zabrzu-Rokitnicy, awanturę z szewcem, po wrzuceniu cegły w świeżo odnowione drzwi jego warsztatu i poważne uszkodzenie palca kolegi w czasie ucieczki, strzelanie ze szlojdrów i gabli (proce i karabinki z gumą), wrzucanie zapałczanych nabojów do tramwajów, gonitwy po rusztowaniach w budowanym Korytarzowcu. Starczy.
Małego Tadka w mojej książce o Koszutce nie ma. Szkoda.
Ginko jest malarzem, grafikiem. ASP w Katowicach.
Rodzina Ginków wielce dla nauki i kultury śląskiej zasłużona. Medycyna (z karykaturą jako hobby, tak, tak), poezja z psychoterapią, muzyka (Passaty!), konie (Zbrosławice!), teatrologia z kulturą en bloc, artystyczna drukarnia. No i malarstwo Tadka.
Może ktoś kiedyś napisze historię rodu Ginków? Trzeba. Są takie rodziny, w ktorych wykuwają się nasze małe ojczyzny (sorry za górnolotne słowa, ale przecież to prawda).

A tu dwie prace, które Tadeusz pokazał nam w Messengerze.

ginko.jpg  ginko2.jpgv

Kto chce obejrzeć więcej, to proszę (prace niefiguratywne):
https://www.instagram.com/tadeuszginko/?hl=en&fbclid=IwAR0ROuDiTe12rt5nnQUuAPl_7AqdPhfFey0JZwbPFWYlJBQWdvDXhvqXfRA

Będzie jeszcze odcinek 3. Krewni i znajomi Królkia.

 

 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 >  Ostatnia »