2015-06-18 - Gość bloga. Stanisław Rawicz o wojnie w Hiszpanii

Odezwał się do mnie jakiś czas temu mój znajomy z dawnych czasów, Stanisław Rawicz, obecnie mieszkający w Antwerpii, z paroma komentarzami nt. moich zapisków (zatem czyta...). Uznałem, że są tak ciekawe, erudycyjne, że nie można tych uwag zamknąć w sejfie. Uzyskałem zgodę na upowszechnianie i oto pierwszy tekst. Dotyczy moich refleksji o wojnie domowej w Hiszpanii. Taka uwaga: Stanisław jest nieco starszy ode mnie, stąd jego obserwacje czynione są z większej wysokości; poza tym to człowiek w świecie bywały i kultury (szeroko rozumianej) przyjaciel...
Zapraszam do arcyciekawej lektury.

stary-czowiek-na-awce-w-parku-1740136.jpg Na Twoim blogu sprzed pół roku natrafiłem na uwagi o wojnie domowej w Hiszpanii. Chciałbym dodać dwa komentarze.  Te tysiące księży i zakonników wymordowanych przez komunistów (a częściej przez anarchistów, którzy byli jeszcze lepsi w tym fachu). To nie było pierwszy raz. W 1909 "setmana tragica". Powstanie przede wszystkim kobiet. W Barcelonie spalono wszystkie kościoły. Bandy, głównie prostytutek, niszczyły wszystko, nawet słupy telegraficzne. W zdobytych klasztorach z krypt wyciągały zwłoki, niosły je na plecach przez miasto i zrzucały pod domami bogatych. Iskra, która roznieciła pożar: powołano do wojska wielką liczbę rezerwistów na wojnę w Maroku, gdzie Arabowie wyrzynali tych nieprzeszkolonych jak barany, tysiącami. Kobiety zostały bez środków do życia, a praca chałupnicza była zarezerwowana ustawowo dla klasztorów. Pozostawało jedno wyjście: prostytucja. Albo krwawa zemsta na Kościele. Albo jedno i drugie. Gdy podaje się liczby zamordowanych, to ciekawi mnie, czy jest to bilans pełny, czy obejmuje i ofiary oddziałów Franco. Księża w północnych prowincjach, Asturii, Kraju Basków, Nawarrze opowiedzieli się bowiem po stronie republiki. Musieli ponieść karę. Franco przywiódł ze sobą także oddziały z Maroka, złożone z Arabów, muzułmanów. Ci nie mieli oporów i im zlecano mokrą robotę.  

Ciekawe, że w Twoich latach szkolnych śpiewało się "El exercito sul Ebro, bum bara, bum bara...", bo to już czasy odległe od wojny hiszpańskiej.

anarchistki.jpg

Gdy ja chodziłem do szkoły, popularna była raczej piosenka "Asturias, patria querida" (po polsku jakiś fragment: "Wrócę, zobaczę Oviedo i zerwę kwiat pełen rosy…" - tengo de subir al arbol, tengo de coger la fior y darsela a mi morena).  A że tam (w polskim przekładzie) pojawiają się messerschmitty, to prawda, były tam. Nie bombardowały jednak – messerschmitt to myśliwiec. Nie sprawdził się w tamtej wojnie, lepszy był fiat CR32.  
...Gwałtowności wszelkich uczuć u Hiszpanów nie da się wytłumaczyć. Przecież kiedyś rządzili tam Wizygoci, zupełna osobliwość - w pełni średniowiecza kraj, który przez 300 lat nie prowadził wojny; wojsko składało się z "albertusów", każdy pan (proboszcz też) miał odstawić do wojska jednego człowieka na ileś tam łanów, więc wysyłał niedojdę, nieprzydatnego w gospodarstwie. Na widok Arabów przed bitwą wszyscy uciekli. Potem był Emirat Granady, wyjątkowo spokojny, kulturalny. Więc skąd potem wzięła się choćby corrida, albo matanza, czyli rytualne zabijanie tuńczyków? Co więcej, te okrucieństwa wiążą się własnie z rytuałem, uroczystym ceremoniałem, patrz strój matadora.  Ale... ksiądz odtwarzający przy ołtarzu historię pewnego morderstwa ma także strój wyjątkowo bogaty... (To też z tradycji śródziemnomorskiej?)
A propos matanzy - oglądałem o tym film. W Grenadzie byłem w jakiejś restauracji, gdzie całą ścianę pokryto wielką płaskorzeźbą, przedstawiającą ten ceremoniał (bo chyba tak to trzeba nazwać?).

Vale!

PS moje. To zainteresowanie hiszpańską wojną domową rodzi się może i z takiego pytania: jak to się dzieje, że przyjaźni, pełni radości ludzie nagle przeistaczają się w żądne krwi bestie. Hiszpania była pierwsza w czasach nam współczesnych, lecz nie ostatnia. Tyczy wszystkich nas, pozornie tylko obłaskawianych przez Cywilizację? rl

 

2015-06-14 - Tropiąc fizyków

Fizykiem był Józef Kramsztyk, tłumacz m.in. I tomu "Czarodziejskiej góry" i poezji Rilkego.

2015-06-10 - Fraza

W maju gościłem w Rzeszowie, na zaproszenie redakcji Frazy, nieregularnika literacko-arystycznego, wychodzącego od roku 1991, a więc świętujacego niebawem ćwierćwiecze istnienia. Rzecz to niebywała wśród pism literackich. Spotkanie w pubie Underground poświęcone "Chimerze" uświadomiło mi po raz kolejny, jak wiele Frazie zawdzięczam. Nie dość bowiem, że udostępniają mi (często) łamy pisma, to jeszcze z rekomendacji Redaktor Naczelnej znalazłem się w gronie autorów publikujących w szczecińskiej Formie.
Z opinii o Frazie prof. Aleksandra Madydy wybieram passus, który najlepiej oddaje to, czym jest dla nas, jej skromnych autorów, Fraza. 

"Godzi się tu podkreślić wielką życzliwość redakcji dla wszystkich autorów goszczących bezpośrednio lub pośrednio – poprzez omówienia ich dorobku – na łamach kwartalnika. „Fraza” to pismo zorientowane wybitnie niekonfrontacyjnie, więcej nawet: przyjaźnie, co stanowi jego bardzo wyraźną specyfikę na tle innych czasopism".

Szczera, najszczersza prawda. Dużo dobrego Frazo na dalsze 1+25 lat.

Z internetowej "Poczekalni" Frazy wybrałem wiersz Ewy Wielgosz. Dla tej jego jasności.

Moje miejsce

W moim domu będzie jasno
Będę mogła chodzić boso, bo na podłodze
nie będzie ani kawałka szkła
i świeże przejrzyste powietrze 
nie wykluczy przyjemnego ciepła
Zza otwartych na oścież okien
dobiegać będzie ptasia muzyka,
a wiatr będzie poruszał firankami z koronki
Drewniane drzwi będą tylko przymknięte,
wystarczy więc chwycić za klamkę,
żeby znaleźć się wewnątrz
Zapach świeżych ziół i chleba
wypełni to miejsce dobre zawsze
dla książek, roślin, zwierząt i ludzi,
moje wnętrze, w którym da się słyszeć
myśl, marzenie i cisza

2015-06-03 - J.W. Hackett. Haiku

Od czasu do czasu
Gąsienica wspina się na złamaną łodygę
I bada co tam dalej.

Stan mojego umysłu w tych miesiącach.

 

2015-06-02 - 12 czerwca, piątek

W "Willi" w Brzeszczach w ramach "Spotkań przed północą" ostatnia tej wiosny
rozmowa na kanwie "Chimery". I znów "Pan Bóg z Czeremchy"; najwyraźniej podoba się. A może dlatego, że jest pierwszy w zbiorze? Jak pewna partia na pewnej liście...

Brzeszcze.jpglenc6_Brzeszcze.jpg

 

  1 komentarz  | 
  • Po spotkaniu - Użytkownik: rl, 2015-06-13 17:13:19
    Przemiła atmosfera w "Willi", czyli w Bibliotece Ośrodka Kultury w Brzeszczach. Była kawa z kardamonem, truskawki, bezy i świece, ale przede wszystkim - dużo ciekawych wątków w czasie rozmowy o "Chimerze".
« Pierwsza  < 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 >  Ostatnia »