2014-04-26 - Dr Jaś

Nie pisałem w tym miejscu o przyjaciołach, kolegach, znajomych - bliskich i dalszych. Pora chyba zacząć uzupełniać tę lukę. Są bowiem ludzie, którzy idą po ziemi, znacząc na niej wyraźny ślad. 
Jednym z nich jest Jaś Isakow, lekarz rodzinny w Katowicach, człowiek gołębiego serca, wielkiej życzliwości, obdarzony wyjątkowym poczuciem humoru, odkrywca prostych a wielce użytecznych macierzy (opreratorów), zwanych od od tej pory od jego nazwiska "isakowianami" (i. addytywny i i. multyplikatywny, zob. dowolny podręcznik algebry), w młodości harcerz, opiekun drużyn, jak to się mówiło, młodszoharcerskch, a mój dawny szkolny kolega (ta sama klasa licealna w Piecku). Szkolnym koleżankom i kolegom znana jest determinacja Jasia w osiągnięciu studiów medycznych, zdobyciu zawodu, z takim teraz zaangażowaniem wykonywannego.
Dr Isakow przeczytawszy urywek opowiadania "Mürren, ten nadzwyczaj piękny krajobraz", pomieszczonego na łamach tego bloga, a opublikowanego w pełnej wersji w ub. roku w Odrze, podrzucił mi parę fotek z wakacji w Szwajcarii, przed paroma laty. Na fotkach właśnie to miasteczko i stacja na szczyt Schilthorn, w tle też wyniosły Eiger; pisze o Mürren Tony Judt w swym dzienniku i było to bezpośrednią inspiracją do napisania opowieści. O Tonym *), Rainerze Marii Rilke, Elrondzie Elfie, Sherlocku Holmesie, Kurcie Cobainie i innych.
Jasiu - dziękuję, i za zdjęcia, i za wszystko inne.

Wakacje_2006_028_(1).jpgWakacje_2006_021_(1).jpgWakacje_2006_013.jpg

Wakacje_2006_018.jpg

„…W 2002 roku zabrałem rodzinę do Mürren. Synowie, sześcioletni i ośmioletni, odebrali chyba to miejsce, tak jak kiedyś ja. Pili gorącą czekoladę, wspinali się po łąkach pełnych górskich kwiatów
i małych wodospadów, wpatrywali się z rozmarzeniem w ogromny Eiger i byli oczarowani kolejką…"
(T. Judt Pensjonat pamięci)

---------------
*) Zobacz jeden z poprzednich wpisów

2014-04-21 - król Kawafis

pamięci Jacka Tokarskiego,
który odszedł od nas przed Świętami,
a zabrała go ta sama choroba, co Kawafisa.


Po jakimś czasie sięgnąłem znów po wiersze greckiego poety Konstantinosa Kawafisa i zajrzałem także do jego  biografii. Dla polskiego czytelnika dostępnych jest kilka opracowań tej poezji, ale najpełniejsze pochodzi od Zygmunta Kubiaka, który także Kawafisa umieścił w świadomości poetyckiej Polaków i do czasu ukazania się przekładów Antonego Libery (wybór) był jedynym (zresztą znakomitym) tłumaczem poety. Jest trochę innych podejść do KK, ale niekoniecznie trzeba po nie sięgać. 
Przetłumaczył Kubiak cały Kawafisowy kanon ok. 150 wierszy (Ekdota poiemata, "Wiersze do publikacji") i wiersze inne (a jest ich niemało, i są tam rzeczy znakomite obok słabiutkich wierszy młodzieńczych), niezakwalifikowane przez poetę do druku. Doskonalił Kubiak swe tłumaczenia Kawafisa i opublikował dwa zbiory. 
Kawafis Aleksandryjczyk Kubiaka prowadzi przez życie poety, ale także umieszcza tę poezję na tle epoki, miejsc, ludzi; pokazuje, co było w nowej greckiej poezji przed Kawafisem i co stało się po jego śmierci. Jest bowiem Kawafis łącznikiem pomiędzy poezją jeszcze w swej naturze XIX-wieczną (Palamas) i XX-wiecznym Eliotowskim modernizmem (Seferis!). Był i jest Kawafis odniesieniem dla wielu poetów wspólczesnych (Herbert).

Są trzy główne wątki tej poezji:
- historyczny: grecki i rzymski antyk. Omija raczej Kawafis Grecję klasyczną, jego uwaga skupia się na okresie hellenistycznym *) i potem na Cesarstwach (głównie zaś na przełomie rzymsko-chrześcijańskim oraz na dziejach Bizancjum, których był znawcą),
- "mądrościowy", gnomiczny, sięgajacy i do Platona, i mędrców okresu poaleksandryjskiego, i koncepcjii światopoglądowych Juliana Apostaty i jego adwersarzy,
- trzeci, na końcu, lecz nie na ostatku - związany z homoseksualizmem poety (co było jego radością i przekleństwem; trzeba koniecznie zajrzeć do wiersza Mury. Minie prawie pół wieku od śmierci poety nim będzie można w sposób jawny pisać o innym uczuciu).
 

Miał Kawafis swoje ulubione miejsca, postaci, zdarzenia.
Aleksandria, Konstantynopol, Julian Apostata właśnie, Apoloniusz z Tyany (mag, cudotwórca, "syn boży", żyjący w I w.n.e., "konkurent" Jezusa Chrystusa
 do rzędu dusz), dramturg Menander, Antoniusz i Cezarion (ci od Kleopatry), król Demetriusz (jeden z diadochów, tj. następców Aleksandra Wielkiego) itd., itp.
Szeroko, głęboko, zarazem prosto (jeszcze "przedmodernistycznie"), ze zrozumieniem i współczuciem.

------------
*) okres hellenistyczny w naszych umysłach i sercach nie zajmuje tyle miejsca, ile zasługuje. To wtedy rodziła się cywilizacja, którą zwiemy "współczesną". To w tamtym trzystuleciu świat przeszedł przez niezbędną fazę inflacji (mówiąc językiem kosmologii) i z tysięcy kropelek urósł wielki bąbel.

Ja Kawafisa zwyczajnie lubię, więc do lektury już poświątecznej dwa jego wiersze. Jest też piękna, zasłużenie słynna Itaka, którą przeczytajcie koniecznie, a znajdziecie ją w necie.
 

Król Demetrios
                                            Nie jak król, ale jak aktor, szary zamiast
                                            tragicznego płaszcz przywdział i skrycie
                                            się wymknął.
                                                          Plutarcha Żywot Demetriosa

 

Gdy opuścili go Macedończycy
pokazując wyraźnie, że wolą Pyrrusa,
król Demetrios (był to człowiek
wielkiej duszy) zupełnie  - powiadali –
nie jak król się zachował. Odszedł gdzieś na stronę
zrzucił z siebie złotolite szaty,
zzuł purpurowe buty
i w zwykły, prosty ubiór oblekłszy się spiesznie,
uciekł. Postąpił jak aktor,
co – kiedy zakończy się spektakl -
zmienia odzienie i odchodzi.
(tłum. Z. Kubiak)

-----------------------------------------------------

Źródło

Zakosztowali właśnie zakazanej rozkoszy
Teraz wstają i szybko ubierają się w ciszy.
Wychodzą z domu osobno i tak, by nikt ich nie widział,
a potem, idąc ulicą, czują się jakoś nieswojo,
jakby coś ich zdradzało: że leżeli przed chwilą
na jednym łóżku i po co.

Ale artysta zyskał: jutro albo pojutrze,
albo nawet i po latach, powoła do życia wiersz,
którego siła wyrazu tu właśnie ma swe źródło.
(tłum. A. Libera)

2014-04-09 - Latający Potwór Spaghetti

Wczoraj sąd apelacyjny postanowił, że nie ma przeszkód w rejestracji związku wyznaniowego pastafarian, wyznawców "Latającego Potwora Spghetti". W uzasadnieniu wskazano, że nie jest w gestii sądu rozstrzyganie, czy wiara w coś ma sens, czy też nie (czy Wysoki Sanhedryn zarejestrowałby kościół chrześcijan na pocz. I wieku?). Wypowiadający się w TV pastafarianin argumentował, że równie nieprawdopodobne jest niepokalane poczęcie i trudne do zracjonalizowania są cuda Jezusa Chrystusa. 
Przez chwilę zgadzałem się z tymi poglądami, ale krótka rozmowa z Elżbietą wytrąciła mnie z pewności.
Może jednak jest gdzieś granica absurdu? 

 (net)

I jeszcze rysunkowy komentarz Raczkowskiego:

http://wiadomosci.gazeta.pl/raczkowski/168587216/Marek+Raczkowski+dla+Gazeta.pl+-+9.04.2014/p?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta

PS. Ekspertyza z UJ stwierdza jednak, że "wiara" w LPS nie ma znamion wyznania/religii
i Min. Administracji raczej nie zarejestruje nowego kościoła (informacja z 11.04.2014).

2014-03-17 - Jestem za, a nawet przeciw

Jednym z postmodernistycznych odkryć jest tzw. hipertekst, czyli tekst, który jest swobodnym złączeniem (poprzez "hiperłącza") wielu - niezależnych - cząstek, zwanych leksjami. Te połączenia mogą być wielokierunkowe, iść od punktu 1 do 2 lub do 3, 4  albo 5... Zdarzenia mogą być odwracalne nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. Pan Kurtz... on umrzeć ? Tak, ale niekoniecznie, jeśli cofniemy się i wybierając inne łącze skoczymy do (równoległego?) świata, w którym Pan Kurtz nie umrzeć. Wspaniałym narzędziem jest tu internet z jego absolutną fleksybilnością.

Jednym z pierwszych hipertekstów była poniekąd Gra w klasy Cortazara, którą można czytać linearnie, ale można też inaczej, dostając niekoniecznie te same rozstrzygnięcia. Od hipertekstu ledwo krok do literatury nowomedialnej, a więc takiej, w której do słów dodajemy obraz, statyczny lub ruchomy. To wszystko może dziać się na ekranie projektora, na ekranie laptopa. Gdy wzbogacimy tekst z obrazem o muzykę dostać powinniśmy dzieło kompletne, produkt doskonały (jeszcze zapach, smak, dotknięcie
i już mamy zmasowany atak na wszysktie zmysły).
Eksperymenty typograficzne z poezją robiło wielu, tutaj w Katowicach np. Ewa Satalecka, propagowała takie pomysły Akcja Literacka (Ewo, Jolu T.-P., pozdrowienia!).

Ponieważ wedle nowomediowców sam tekst to jeszcze jest nic, to podłoże, ledwo obsiane pole, które dopiero zasilone strugą nawozów innych mediów daje odbiorcy (bo przecież nie czytelnikowi) szansę na właściwe przeżycie, na dobrą recepcję.

Drogi są dwie.
Albo sam pisarz stwierdza pewnego dnia, że samo pisanie jest niekompletnością, nudą żałosną
i wzbogaca linearne rzeźbienie w literach, hipertekstując lub umediając (medioląc? mediąc?).
Albo inny twórca, zazwyczaj grafik, typograf bierze na tapetę ZWYKŁY tekst (zwarty, krótki wiersz jest dobry) i go inkrustuje, intarsjuje. No gwałci go po prostu całą noc i jeszcze rankiem od tyłu.
I z linijki Pan Kurtz... on umrzeć robi się coś takiego:
 

PaN Kurtz... on umr ze      

<- ć                                                                 ć ->

("ć" wędruje z prawa w lewo, co pokazuje szaleństwo K., a czego bez wizualnego wsparcia pojąć byśmy nie umieli)).
Wszystko to ma dać nam nowy, głębszy wyraz, nowy SENS. Czytanym linijkom towarzyszy teraz skrzek papug, jazgot małp i wrzask afrykańskiego plemienia, na ekranie kompa wirują pan Korzeniowski, pan Eliot, tańczy Coppola, a w końcu umiera w konwulsjach biedny pan Kurtz (z twarzą Marlona Brando).


Czy to jest TA droga? Może. Mnie też nęci i łechce, by tu, w tym blogu puścić hipertekścicho, żeby była gmatwanina, żeby było kolorowo i głośno i może ktoregoś dnia to zrobię, gdy już samo pisanie uznam za stratę czasu. Ale trzyma mnie COŚ za rękę. Ale to COŚ się chyba czepia. 
Kto uważa, że te PoMo albo nawet PoPoMo pomysły warte są uwagi, niech luknie na linki poniżej,
a które podrzuciła Korporacja Ha!art, nieznużenie wspierająca NOWE w literaturze (zachwycił mnie niedawno numer poświęcony GONZO - cudo!). 

Więc krótki cytat z maila Ha!artu (od p. Ewy Sasin), cytowana tam rozmowa z Robetem Szczerbowskim i ha!artowskie linki do próbek LITERATURY NOWOMEDIALNEJ. Proszę wejść, obejrzeć, ewentualnie poczytać. Smacznego. Jakie czasy, taka kuchnia.

Wydawnictwo Korporacja Ha!art udostępniło (for free) kilka projektów online, należących do literatury nowomedialnej, między innymi hipertekst, wideo tomik, internetową grę paragrafową czy adaptację poezji formistycznej Czyżewskiego. Jeśli ktoś twierdzi, że hiperteksty i linkowanie są absurdalnym pomysłem dzieciaków żyjących w erze komputerów i Internetu jest niedoinformowany (sic! - przyp. RL).

[...] Zaproponowane przez nas projekty różnią się od siebie i funkcjonują na wielu płaszczyznach. Łączy je jednak eksperymentalizm, konstrukcjonizm, wykorzystanie nowych środków wyrazu, żonglowanie techniką, słowem, obrazem i dźwiękiem po to, by rozszerzyć przestrzeń odbioru
i komunikacji oraz, co warte podkreślenia szczególnie w obecnej dobie konsumpcjonizmu. Zapraszamy do zapoznania się z nimi, darmowy dostęp
 na naszym portalu. 

("Pan Kurtz..." - J. Conrad Korzeniowski, Jądro ciemności i też w wierszu T.S. Eliota Wydrążeni ludzie,
w tłum. Czesława Miłosza)(


 

 

2014-02-26 - Alarmująco. O filozofii

W świecie, gdzie rządzą specjaliści od techniki, ekonomii, informacji, wszelakich nauk ścisłych, rola humanistyki i humanistów słabnie z sposób zatrważający. Już nie tylko małe humanistyki, te badające np. kulturę sumeryjską lub zaginiony język Ameryki Środkowej, są zagrożone. Dzwon bije z niepokojem Wielkim Filologiom, Socjologii, Kulturoznawstwu... Szczególnie zaś głośno alarmuje, patrząc na to, co dzieje się z Filozofią. Tą dyscypliną, której dyskurs oparty jest na słowie DLACZEGO, nie zaś tylko na słowie JAK.
Bo cóż z tego, że wiemy (z grubsza) kim był Arystoteles, Platon, Kartezjusz. Nie ma filozofii w liceach, niedługo zniknąć może z kursów uniwersyteckich. I kto wtedy powie nam, kim/czym był(a) Spinoza? 
Pierwsze tegoroczne spotkanie Śląskiego Klubu Profesorskiego poświęcone było tzw. białostockiemu precedensowi. W listopadzie ub. roku Rada Naukowa Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku opowiedziała się za tym, aby przyszłoroczny nabór na kierunek Filozofia był OSTATNIM.
Zdecydowano o likwidacji studiów z powodu ich "nierentowności". 

Do minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej trafił list, w którym przedstawiciele świata nauki, kultury i sztuki bronią filozofii: 
"Bez filozofii akademia spadnie do pozycji szkoły zawodowej. W całej Polsce - z wyjątkiem Krakowa, Poznania i Warszawy - sytuacja finansowa studiów filozoficznych jest tragiczna. Wydziały filozofii zostały w ciągu dwóch ostatnich lat spauperyzowane przez wprowadzenie opłat za drugi kierunek studiów oraz oparcie finansowania działalności szkół wyższych na przelicznikach ilościowych. [...] Inne kierunki humanistyczne wcale nie mają się lepiej. Z podobnymi trudnościami zmagają się historia, filologia klasyczna, historia sztuki, czasem nawet socjologia. [...] To, co dziś spotyka filozofię w Białymstoku, zagraża większości wydziałów humanistycznych w Polsce...".

logo_SlaskiKlubProfesorski-male1.jpg
Na spotkaniu ŚKP panelowymi obrońcami Filozofii byli: prof. prof. Jan Woleński (Kraków), Tadeusz Sławek, Bogdan Dembiński i Marek Rembierz (Katowice). Jak zwykle słowo wstępne i moderację podrzucił Krzysztof Wieczorek. Inni obrońcy królowej nauk, wśród nich dużo młodych osób, siedzieli na sali. Było to "spotkanie" a nie dyskusja, bowiem nie ma sporu, gdy wszyscy są zgodni.
Tak, w tym środowisku jest powszechna zgoda co do konieczności obrony cywilizacyjno-kulturowych pryncypiów, wśród których obecność kursu filozofii w programie studiów uniewersyteckich jest OBOWIĄZKIEM. Filoozofia jest wpisana w uniwersyteckie curriculum.
Pytanie jednak, co myślą inni?
 Zasada domina jest prosta. Wystarczy pchnąć pierwszy klocek.

Dlaczego potrzebna nam jest Filozofia i filozofowanie o życiu, bycie, Bogu, materii, świecie, ludziach? Jest taki wiersz Konstantinosa Kawafisa, w którym cytuje on pewnego Greka, Filostratosa.

Bogowie wiedzą, co będzie; ludzie widzą, co jest;
lecz co ma się stać zaraz, przewidują i mędrcy.
Filostratos, Żywot Apoloniusza z Tyany, VIII, 7

Co stanie się zaraz – i mędrcy

Ludzie wiedzą zaledwie, co dzieje się tu i teraz.
Wszechoświeceni bogowie – co stanie się w przyszłości.
Lecz co stanie się zaraz, kiedy już ma się stać,
przewidują i mędrcy.
Nieraz z głębokiej zadumy wyrywa ich nagle coś,
co każe im nasłuchiwać,
i słyszą wtedy kroki nadchodzących wydarzeń,
podczas gdy ludzie wokół
nie słyszą nic w ogóle.

(tłum. A. Libera)

Wystarczy wmyśleć się w sens słowa ZARAZ.

Wysłuchał  wystąpień na ŚkP i spisał  dla Was Mambo Spinoza.

Wolenski.jpg

Siedzą od lewej: Wieczorek, Dembiński, Sławek, Woleński, Rembierz (CINiBA, 26 lutego 2014r.)

  1 komentarz  | 
  • Pomiędzy - Użytkownik: rl, 2014-03-02 09:40:09
    Arystoteles bowiem uważał, że istnieją trzy rodzaje bytów: bogowie, ludzie i boscy mężowie (jak Pitagoras).
    Filozof byłby takim boskim mężem. Czy każdy jednak?
« Pierwsza  < 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 >  Ostatnia »