2012-12-22 - Kosz z piernikiem świątecznym

IKONKI_KOSZYK.jpg Dzisiaj i wczoraj.

Na butelce "Żur od Borowika" szukam składu (mąka żytnia, sól, pieprz...). Nie ma. Znajduję natomiast adres zurodborowika@gmail.com. Cóż, dobre i to.

Przed Mięsnym mój ojciec ustawiał się około 2-3 w nocy (lata 70.). Podjęta kiedyś próba przesiedzenia nocy - w oczekiwaniu na otwarcie sklepu przy ul. Kona (Feliksa) o godzinie 7.00 -
w samochodzie mały fiat 126 p spotkała się z jawnym i ostrym oporem reszty kolejkowiczów. 

Na roraty ja i inni malcy chodzliśmy na godzinę 7. Zwykle z rodzicami. Lampiony zasilane były płaską bateryjką Centra i chyba własnoręcznie wykonywane. Ciemny kościół żarzył się blaskiem małych lampek. Zaspanymi głosami śpiewaliśmy cicho adwentowe pieśni.
Dlaczego teraz roraty są po południu? 

W Boże Narodzenie rano (po nocnej Pasterce) Mama gotowała świąteczny obiad, Ojciec wypalał papierosa, czytał gazetę (najpewniej Politykę), a ja zasiadałem przed telewizorem.
Około godziny 9 był FILM DLA DZIECI. 

Pasterki. "Kiedy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz" i ten ścisk gardła, gdy nagle stawała się jasność. 
Teraz wiemy, że urodził się w Nazaret. I cóż z tego, dla nas na zawsze w "Betlejem judzkim, nie bardzo podłym miescie".

Najpiękniejsza "Gwiazdka" w moim życiu: Mam lat może 5, może 6 (do szkoły jeszcze nie chodzę, mieszkamy przy ul. Kasprzaka, za kościołem). Pod łóżkiem znajduję małe zielone nartki.
Przed domem jest górka, wysokości może 1,5 metra, długości podobnej. Jean Claude Killy, Stenmark, Zurbriggen, Herminator przyszli już po mnie.

W moim ulubionym RMF Classic słucham świątecznej muzyki. Nic nie dorówna polskim kolędom.

Choinka była w Wigilię, zawsze świeży świerk, który Tata ociosywał i osadzał w żeliwnym stojaku. Pachniała żywicą i pyszniła się długimi cukierkami w celofanie, łańcuchem z kolorowego papieru, jabłkami i posypanymi kruszonym szkłem krągło-kanciastymi bombkami. Sąsiedzi z mieszkania naprzeciwko mieli choinkę sztuczną. Była to zapewne pierwsza taka choinka na Koszutce. Była okropna, obrzydliwa. 

Ojciec pod choinkę dostawał od Mamy paczkę papierosów Carmen. Była zaprzysięgłym wrogiem palenia, ale rytuał to rytuał. 

W 1986 bodaj roku, w Wigilię, jeździłem po całym mieście (tramwaj, autobus) i karpia nie udało mi się kupić. Jakąś jednak rybę z żoną i synem jedliśmy. Jaką? Pojęcia nie mam. Przypominała karpia, na pewno, bo E. nie zorientowała się.

Dni ciemne wkrótce ustąpią dniom jasnym. Crześcijaństwo przejęło spuściznę kulturową tamtego świata. Kiedyś mnie to niepokoiło, teraz jakby mniej.

Największa jednak radość to było (i chyba nadal jest) położyć się po południu z książką, którą sam sobie kupiłem po choinkę. Kiedyś przygody Tomka Wilmowskiego, teraz Pensjonat pamięci Tony'ego Judta. Adam Zagajewski pisze gdzieś o problemie nieciągłości literatury (dziecięca, dorosła).
Nie bardzo go rozumiem. 

Jak pogodzić współczucie dla karpia z niepohamowaną namiętnością do tej wigilijnej ryby? 

foto: internet

PS. Podobno karpia na Wigilię wymyślili komuniści, na przełomie lat 40. i 50. Innych ryb po prostu nie było. Taki jest wkład komunizmu do polskiej tradycji chrześcijańskiej.

 

 

  1 komentarz  | 
  • Karp a sprawa polska. - Użytkownik: stev, 2013-01-03 22:16:27
    Moja babcia, przed samą wojną, w warszawie, na Wigilię robiła karpia po żydowsku, jeszcze wcześniej, pracując jako guwernantka u hrabiostwa Kobylańskich pod Wieluniem karmiła starte, wielkie, zarodowe karpie z ręki...tak były oswojone, więc musiały mieć sporo lat..potwierdza to jakby, że karp gościł na stole u znamienitszych w kasę ludzi, matka pamięta, ze zawsze, przed wojną była ryba ale ona nie jadła bo bała się ości i niestety - nazwy ryb nie pamięta..

2012-12-20 - Końca świata nie będzie

 

Koniec świata

W dzień końca świata 
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji, 
Rybak naprawia błyszczącą sieć. 
Skaczą w morzu wesołe delfiny, 
Młode wróble czepiają się rynny 
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć. 
W dzień końca świata 
Kobiety idą polem pod parasolkami, 
Pijak zasypia na brzegu trawnika, 
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa 
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa, 
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa 
I noc gwiaździstą odmyka. 
A którzy czekali błyskawic i gromów, 
Są zawiedzeni. 
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb, 
Nie wierzą, że staje się już. 
Dopóki słońce i księżyc są w górze, 
Dopóki trzmiel nawiedza różę, 
Dopóki dzieci różowe się rodzą, 
Nikt nie wierzy, że staje się już. 
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem, 
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie, 
Powiada przewiązując pomidory: 
Innego końca świata nie będzie, 
Innego końca świata nie będzie.

Czesław Miłosz

I niech Was egzasperacja przed 21 grudnia nie dręczy. 
Wesołych Świąt i dobrego kolejnego roku - r.

 

2012-12-17 - Kosz ułomków. Nuda...

IKONKI_KOSZYK.jpg  Ze Słownika pojęć użytecznych, tłumaczącego myśl Leszka Kołakowskiego, a sporządzonego przez Barbarę Toruńczyk dla potrzeb wydawnictwa Zeszytów Literackich Leszek Kołakowski. Mądrość prawdziwa (Warszawa-Paryż, 2012) wypisuję fragment hasła "Sensu życia intensyfikacja":

[pisze LK] "Potrzeba zmienności nie jest zgodą na bezwolne poddawanie się losom, ale pragnieniem nowych tworzyw, które będzie można kształtować. [...] Psychicznym odbiciem zastoju będzie NUDA, upiór Baudelaire'a, potężna siła rozkładu życiowego,
SKŁANIAJĄCA CZASEM DO PRZEKŁADANIA ZMIAN NEGATYWNYCH NAD UTRWALONĄ NIEZMIENNOŚĆ.

"Pragniemy - tak ten ogień rozpala nam głowę - 
Paść w głąb otchłani - Piekła? Nieba? Mniejsza o to,
Byle znaleźć w Nieznanym coś, co będzie nowe!"

(Podróż, Ch. Baudelairetłum. M. Leśniewska)

A więc - precz z nudą!

 

2012-12-08 - Profesor Andrzej Szczeklik

W grudniu wspominamy tych, którzy nas w tym roku opuścili. 3 lutego odszedł profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Andrzej Szczeklik, wybitny klinicysta, naukowiec, zarazem lekarz o głębokiej wrażliwości na cierpienie chorego, ale także człowiek o głębokim rozumieniu naszej obecności 
w świecie, w społeczeństwie, kulturze.
Z postacią Profesora zetknąłem się nie poprzez szpital czy przychodnię, a przez... Zeszyty Literackie,
w których czasem publikował swoje małe eseje. Pamiętam, jak z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem opowieść o histerii, przedziwnej przypadłości (ta wędrująca macica!), jej triumfalnego królowania pośród chorób (?) XVIII i XIX wieku, i strącenia z piedestału przez nowoczesną medycynę, która odebrała histerii status samodzielnej jednostki nozologicznej. 
Myśląc o Profesorze Szczekliku trzeba przedstawić sobie kogoś głęboko zanurzonego zarówno 
w problemach współczesnej nauki (medycyny, genetyki), jak i dylematach współczesnego, często samotnego, opuszczonego człowieka. 

Niełatwo zdobyć w bibliotekach jego książki.
W końcu udało mi się przeczytać i Kore,
Nieśmiertelność. Wielka erudycja Profesora i znajomość Kultury w jej przelicznych odmianach, barwach przywodzi na myśl Wielkich Humanistów, ale ja wolę tu zacytować wierszyk krajan Demokryta, który AS powołuje, pisząc
o domniemanym spotkaniu Filozofa z Lekarzem Greków, Hipokratesem:
Oszalał ziomek nasz - z płaczem pisali -
ciągle tylko czyta i czyta
i to zepsuło rozum Demokryta.

Poznałem Profesora poprzez jego Pisanie o kulturze, sztuce, tradycji. Dziwna to znajomość z lekarzem.
Żałuję przecież, że nie dane było mi zostać jego pacjentem (co dopiero dziwnie brzmi).

Mała grecka dziewczynka Kore stoi w źrenicy naszego oka. W naszym oku jest cały świat, w nas jest cały Wszechświat. AS: "...i gdyby świat się kiedyś zagubił, w nas mógłby się odnaleźć i w nas odbudować". (fotos: net)

 


POZNAJCIE DZIEŁO WASZYCH MISTRZÓW, CZYTAJCIE ICH WNIKLIWIE.

WSZYSTKO, CO NAPISALI.

2012-12-01 - Signore Zamboni miał taki pomysł

Kanał Planete +, który jest może najciekawszym obecnie kanałem popularyzujacym świat nauki, emituje  teraz co kilka dni program pt. "Stwardnienie rozsiane. Nadzieja. Nauka. Internet" (najlbiższa data - 7 grudnia, g. 18.15). Rzecz dotyczy środwiska kanadyjskich chorych, lekarzy, naukowców
i poświęcona jest frapującemu cierpiących (słowo adekwante) na SM pomysłowi włoskiego chirurga naczyniowego, pana P. Zamboniego, że przyczyną, źródłem choroby jest tzw. CCSVI (czytajcie skrót po angielsku), czyli "Przewlekła rdzeniwo-naczyniowa niewydolność żylna". Oznacza w skrócie tyle, że
w naczyniach szyjnych (żyłach) tworzą się zwężenia, które tamują przepływ krwi z mózgu do rdzenia. Na to zaś jest taka - raczej - prosta rada, by zwężenie odblokować, wstawiając stent-balonik (podobnie do klasycznej angioplastyki tętnic sercowych i innych). Odblokowanie nazywa się "uwolnienieniem" (po ang. liberation). 
Streszczę w dwóch słowach film i podane tam wnioski:
1. Nie udowodniono wciąż (metodologią ściśle naukową) bezpośredniego wpływu zwężeń na powstawanie SM, choć badania na próbie ponad 400 chorych są interesujące.
2. Opinie chorych, którzy poddali się zabiegowi NIE są takim dowodem; stwierdzono przy tym, ze 1/3 operowanych odczuwa dużą poprawę, 1/3 niewielką, 1/3 nie czuje jej wcale. Nie przekonują niestety obserwacje i statystyki samego Zamboniego, choć niechęć do jego metody ze strony niektórych środowisk neurologicznych jest sama
w sobie wręcz patologiczna.
3. Co ciekawe, TYLKO ozdrowieńcy publikują w necie filmy
i inne materiały, co mogłoby sugerować 100-procentową skuteczność metody Uwolnienia, a tak przecież NIE jest.
4. Kanadyjskie ministerstwo zdrowia wzdragało się długo,
by wyrazić zgodę na zabiegi (przez co chorzy wędrowali m.in. do Kostaryki, ale i do Polski), teraz jednak uznało procedurę.
5. Do takiej decyzji skłonił m.in. ministerstwo ogromny napór chorych, wyrażany w formie marszów, pikiet, ale przede wszystkim na forach społecznościowych. Tu autorzy filmu podnoszą rolę e-społeczności w tego typu "akcjach", przy czym może być ona POZYTYWNA, gdy zwraca uwagę na problem, ale też NEGATYWNA, gdy siłowo i bez dostatecznych argumentów wpływa na polityków, służbę zdrowia, opinię publiczną. Jeden z wypowiadających się krytycznie naukowców podnosi kwestię równoległego ZAHAMOWANIA wydatków na INNE technologie (np. komórki macierzyste).

Tonący brzytwy się chwyta, co słusznie zauważa chora na SM; gdyby była w stanie naprawdę cieżkim (bo nie jest), spróbowałaby każdej,  dostępnej metody.

Wniosek zaś z tego mądrego, wyważonego filmu jest, moim zdaniem, taki:
Trzeba szukać, ale nie wolno ulegać ślepo modom i trendom.
NIE są również lekarstwem na SM masowe ukąszenia pszczół...
W sumie gorąco zachęcam do obejrzenia filmu. 

Osobiście  uważam (prywatna opinia, niczym nie poparta), że byłoby to zbyt proste
- i piękne - gdyby za wszystko odpowiadało owo CCSVI. 
 

                                                                                        dr Paolo Zamboni (internet)

  1 komentarz  | 
  • THC - Użytkownik: ers, 2012-12-01 17:45:13
    Natomiast THC podobno pomaga. :) Nie leczy, lecz pomaga...
« Pierwsza  < 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 >