2020-04-10 - Zaraza

Spokojnych, zdrowych Świąt. 

Nie mam serca do pisania... Łączcie się w internetowe grupy, rozmawiajcie, wspominajcie, snujcie marzenia. Czytajcie Mistrzów, oglądajcie Mistrzów, słuchajcie Mistrzów. Kiedyś przecież to minie. Wyjdźmy z tego mocniejsi, mądrzejsi, lepsi.

 

2020-03-16 - Wirus. Zatem trwamy...

i się nie poddajemy.
Oglądamy na przykład stare polskie i niepolskie filmy. Do widzenia, do jutra, Salto, Niewinni czarodzieje, Lecą żurawie, Ogniomistrz Kaleń (tak, tak; rozgraniczyć trzeba warstwę ideową i mistrzostwo formy i gry aktorskiej), Ulica graniczna (mimo chropowatości)...
Tak mi się wymieniło.

A dziś premiera długo oczekiwanego 3. sezonu serialu WESTWORLD (HBO, zawsze w poniedziałek). Siadamy i oglądamy. Jedynka była wspaniała, dwójka słabsza, zobaczymy, jak trójka.

Westworld.jpg

 

 

2020-01-25 - Stramerowie

Mikołaj Łoziński pochodzi z wielce utalentowanej rodziny. Ojciec Marcel i starszy brat Paweł to znani (szczególnie ojciec) reżyserzy filmów dokumentalnych. Sam Mikołaj (rocznik 1980) to pisarz, scenarzysta, fotografik. Laureat m.in. Nagrody Kościelskich (za powieść Reisefieber, 2007), nagrody Paszport "Polityki" (za Książkę, Wydawnictwo Literackie, 2012).
Chciałbym dziś napisać parę słow o jego najnowszej powieści Stramer (2019, Wydawnictwo Literackie). Stramera podpowiedziały mi "Książki", dwumiesięcznik Agory, który regularnie czytam (pochłaniam), a zwykle odkładam nowy numer do czasu, aż będę miał pełne dwa dni luzu - tyle zajmuje mi przeczytanie dodatku "Gazety Wyborczej" od deski do deski. Teraz "Książki" rekomendują powieść Łozińskiego jako najlepszą rzecz wydaną u nas w ostatnim roku. Rekomendacja zaiste frapująca.
Przeczytałem Stramera w dwa popołudnia. To historia rodziny żydowskiej z Tarnowa, od tak mniej więcej odrodzenia Polski w 1918 roku po rok 1943, gdy naziści zlikwidowali tarnowskie getto.
Ojciec Nathan wrócił z Ameryki (do której wyjechał ze starszym bratem) z tęsknoty za (jak twierdził) piękną Rywką, którą potem poślubił i z którą miał sześcioro dzieci. Chłopców: najstarszego Rudka, dalej Salka, Hesia i Nuska i dziewczęta: Renę i najmłodszą Welkę. 
Nathan wiecznie marzący o pozostawionej Ameryce, jałowo popisujący się angielsko-amerykańskimi słowami i zwrotami, rozpoczynający za dolary przesyłane przez brata kolejne nieudane interesy (a to okazyjny zakup partii znakomitych (?) tanich świec, a to otwarcie smutno-zabawnej kawiarni "U Stramerów"). Rywka (chyba najjaśniejsza postać powieści), dzielna, zaradna, troskliwa "żydowska mama". Rudek - prawdziwa, gdy wydoroślał, głowa rodziny, absolwent UJ i pracownik krakowskich firm. Ukąszeni przez zatrute żądło komunizmu - inteligentny, niezwykle oczytany, ale trochę nieporadny Salek, który w rezultacie osobistej tragedii trafia do Hiszpanii, walczyć "za wolność waszą i naszą", i młodszy Hesio, aresztowany jeszcze w czasie nauki w szkole średniej i skazany na czteroletnie więzienie. Piękna Rena, która zakochuje się bez pamięci w przystojnym, niestety żonatym mecenasie Zawadowskim. I inni. 
Wszyscy inteligentni, zapobiegliwi (sami opłacają czesne za szkoły, dając korepetycje), dla których kariera zawodowa przez skończenie studiów to najlepszy wybór życiowy (wyłamuje się niesforny Nusek). 
Wybuch wojny - nieudana próba przedostania się do Lwowa, rozpad rodziny (część w Generalnej Guberni, potem w getcie, część w ZSRR, Salek w Hiszpanii i Francji), rózne próby jej scalenia i uratowania Wreszcie sięgamy ostatniego brzegu. Żona Rudka Ruth ginie w Auschwitz, zabita zostaje Rywka (a pewno i Nathan).
To nie jest epicka opowieść, to bardzo intymne opowiadanie losów, ale przede wszystkim myśli, marzeń, oczekiwań i zwykłej codzienności biednej, ale - szukam słów - zwartej, wytrwałej i chyba dumnej grupki ludzi, których los rzucił do małego mieszkania przy ulicy Goldhammera. 
Pisząc to myślę o kolejnej rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz-Birkenau. Według ustaleń zginęło co najmniej 1 150 000 ludzi, w większości Żydów, w tym 400 000 Żydów węgierskich. 
Myślę o tych nieustających przepychankach: kto wyzwolił, komu należy się chwała, komu nie...
Wspominam hasło opracowane dla Wielkiej Encyklopedii "obozy koncentracyjne"... z końca lat 60. i antysemickiej nagonce.
Myślę po raz nie wiadomo który o Holokauście i wielowiekowej nienawiści do Żydów w schrystianizowanej nowoczesnej Europie.
Myślę o Żydach, o narodzie żydowskim. O tym przedziwnym splocie myśli, wiary, obyczajów, oczekiwań, przesądów, obcości, otoczonym raz wyższym, raz niższym, ale wciąż istniejącym murem.
Myślę o (tragicznej) żydowskiej fascynacji komunizmem w przedwojennej Polsce (a także i potem). 
Stramer to piękna, mądra książka. Napisana z czułością i pietyzmem (Stramer to nazwisko dziadka pisarza).

tarnow_getto.jpg

Likwidacja tarnowskiego getta. Za it.tarnow.pl.

 

  • Stramer - Użytkownik: Kate, 2020-01-25 12:45:47
    pięknie "zanęciłeś"Ryszardzie, przeczytam

2019-12-28 - Nowy rok, już 2020

 

Dobrego nowego roku

 

dla moich Drogich Czytelników!

 

  1 komentarz  | 
  • odp. - Użytkownik: małga, 2020-01-03 11:27:10


    WZAJEMNIE !!!

2019-11-23 - Doradca

   Władcy zawsze mieli doradców. W każdym czasie i miejscu. Nie wiem, czy Dżyngis Chan i Atylla ich mieli, ale trudno sobie wyobrazić, by nie. Rzymscy cesarze, o których ostatnio piszę, mieli radę cesarską i "przyjaciół", których radzili się w różnych sytuacjach i problemach. Administracyjnych, legislacyjnych, wojskowych i wojennych. Ci bardziej zrównoważeni jak August, Wespazjan, Tytus, Trajan, Hadrian, Marek Aureliusz, że ograniczę się do pierwszych dwóch wieków, korzystali z dorady często i chętnie, ci szaleni, niezrównoważeni (przynajmniej w pewnym okresie czasu), jak Kaligula, Neron, Kommodus woleli słuchać głosu, jaki dobywał się z ich wnętrza. Nikt wszakże nie jest omnibusem, alfą i omegą i doradców mieć powinien, by zasięgnąć opinii, bo potem i tak decyzję zwykle podjąć musi sam. Po latach o tych gremiach doradców zapominamy i zdaje nam się, że to cesarz, król, wódz, prezydent czy premier myśli i działa sam. Ocena po latach spada na niego, chyba że jakiś doradca wybił się na niepodległość i przeszedł do historii. Tak jest z Lucjuszem Anneuszem Seneką, zwanym Seneką Młodszym, filozofem stoikiem, zarazem wychowawcą i doradcą Nerona od chwili, gdy matka cesarza Agryppina ściągnęłą go z wygnania i powierzyła Senece opiekę nad synem do roku 62, gdy Seneka powiedział "dość" i wycofał się z życia publicznego, osiadając w Nomentum pod Rzymem. W 65 roku filozof umarł w kąpieli, popełniając na rozkaz Nerona samobójstwo, oskarżony o udział w spisku Pizona. Ocena tego człowieka jest trudna i mamy tylu przeciwników Seneki, co jego zwolenników.

Seneka.jpg

Seneka Młodszy, źródło: encyklopedia.pwn.pl

Ci, którzy są przeciw, podnoszą hipokryzję, ci, którzy są za - jego dobry wpływ na Nerona (w początkowym okresie, bo potem już nie). Prawdą jest, że po zabiciu matki (w czym może Seneka maczał palce), Agryppiny Młodszej, śmierci prefekta pretorianów Burrusa i odejściu z polityki Seneki Neron mógł objawić swą prawdziwą naturę. Rację więc miał Seneka, gdy po powrocie z wygnania z Korsyki pisał o Neronie: „Niemożliwe jest, by ów dziki lew, zakosztowawszy raz ludzkiej krwi, nie odkrył w sobie wrodzonego okrucieństwa”. Dla moich czytelników, którzy chcą się czegoś więcej o Senece dowiedzieć mam książkę Pierre'a Grimala Seneka (Grimal to ten od znakomitego Słownika mitologii). Grimal pisze o filozofie nadspodziewanie dobrze, anaizuje dogłębnie jego stoickie poglądy, choć trochę omija jego wpływ na różne polityczne decyzje augusta. Muszę przy okazji wspomnieć, że ocena Nerona się zmienia i już nie myślimy o nim jak o szaleńcy, tyranie. Cóż, do złych notowań tego cesarza przyczynili się chrześcijanie, a także współcześni Neronowi historycy i pisarze.

Zacytuję tu takie zdanie Seneki: "Ludzie mają mi za złe, że jako bogacz zalecam w mych pismach ubóstwo. A gdzież napisano, że tak nie może być? A czy biedak nie może zalecać, by człowiek był bogatym? Rzecz na tym polega, byś się nie przywiązywał do życia i w każdej chwili był gotów ze wszystkiego zrezygnować. Z bogactwa i biedy".
Jakże to więc było z Seneką? Stoik zarazem łowca pieniędzy (pożyczki na procent) i posiadacz wielkiego majątku. Który tak przecież umiał pisać o niewolnikach: Siła to niewolnicy. Owszem, lecz i ludzie. Siła to niewolnicy. Owszem, lecz i współtowarzysze. Siła to niewolnicy. Owszem, lecz także i przyjaciele”.

Miłośnik antyku i filozofii sięgnie do źródeł: Listów moralnych do Lucyliusza, Dialogów. 
Mnie Grimal przekonał. Że Seneka w tych trudnych okolicznościach wywiązał się ze swego zadania nadspodziewanie nieźle. Dla wątpiących - Stagiryta też sobie za bardzo nie poradził z Aleksandrem. Te pszczoły umieją zbierać nektar, tylko nie zawsze wiedzą, jak trafić do ula. 

Obawiam się, że nasze pszczoły (xxx - pod xxx proszę sobie podstawić, kogo tam kto chce) nawet tego nektaru zbierać nie umieją...

PS
Napiszę niebawem, jak stoików i ich myślenie widzi dziś Paul Veyne, inny badacz starożytnego Rzymu. 

 

 

 

 < 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 >  Ostatnia »