2018-10-06 - Dziary. Gomulicki, ale nie ten

Masz tatuaż? W takim razie to jest tekst dla Ciebie. Nie masz? Nie szkodzi, przeczytaj.

Ten wpis zainspirowała Andymateria w radiu TOK FM z 30 sierpnia. Przypomnę. Pod tym tytułem skrywają się rozmowy o sztuce, jakie co czwartek Anna Wacławik-Orpik prowadzi z Andą Rottenberg, historykiem, krytykiem sztuki, kuratorką wystaw. Bohaterem późnosierpniowej rozmowy jest wystawa Maurycego Gomulickiego „Dziary”, której kuratorką w Galerii Narodowej „Zachęta” jest Agnieszka Szewczyk. Dziary w galerii sztuki? Hm…

Maurycy Gomulicki, absolwent licznych akademii sztuki w kraju i za granicą, wywodzi się z klanu Gomulickich. Jest prawnukiem Wiktora (niezapomniane Wspomnienia niebieskiego mundurka), wnukiem Juliusza Wiktora, który go wychował (ojciec Roger zmarł młodo tragicznie). Te rodzinne związki i tradycje, a między innymi wzrastanie w sąsiedztwie biblioteki dziadka są u źródeł erudycji Maurycego i jego drogi artystycznej, dziwnej, wielowątkowej. Mieszka w Warszawie i Meksyku, pracuje, wystawia, pokazuje to tu, to tam, to gdzie indziej.

Prezentowana wystawa (za internetową notą), rezultat Projektu Dziary,  jest kontrapunktem w twórczości Gomulickiego. To rodzaj rewersu dla propagowanej przez niego „kultury rozkoszy”. Kultura rozkoszy. Mniam. 

Przejdźmy jednak do obiektów pokazywanych na wystawie. To fotografie. Dziar, czyli po nowemu tatuaży. Jakże modnych teraz. Któż z młodych nie ma choćby kropki pod łopatką. Ale Gomulicki zwrócił się ku przeszłości. Fotografował dziary, które powstawały dawno temu, gdy technologia i wyraz artystyczny były w powijakach, gdy dziary wyrzynano na skórze kawałkiem drutu, a przebite serce i kotwica były ważnymi, jeśli nie najważniejszymi motywami.

Z rozmowy Maurycego Gomulickiego z Agnieszką Szewczyk:

Wiosną 2007 na Helu natknąłem się na marynarza. Wieloryb na jego ręku był na tyle mocny, ekspresyjny i pokraczny, że go sfotografowałem. […] Najstarszy tatuaż, jaki sfotografowałem pochodzi z 1949 roku, ale większość sytuuje się pomiędzy drugą połową lat pięćdziesiątych a końcem lat siedemdziesiątych, czyli dziś ich właściciele dobijają do osiemdziesiątki i albo nie wychodzą już z domów, albo odsiadują kolejne wyroki, albo zgoła nie żyją. To jest ewidentnie znikający punkt, rozmywająca się fatamorgana. Cieszę się, że zabrałem się do tego w odpowiednim momencie.

I wyjaśnia, gdzie fotografował:

W moim naturalnym kolekcjonerskim habitacie: na pchlich targach i innych szemranych bazarach. To są miejsca, przez które przewijają się ludzie z przeszłością — tatuaże więzienne pojawiają się tam dość regularnie. Z kolei w miastach portowych trafiałem nie tylko na kryminalistów, ale też na marynarzy. De facto, jeśli idzie o tatuaż, jest to najpierwsze skojarzenie: pirat — podróżnik — marynarz. Tak więc: bazary, dworce kolejowe, bary mleczne, zaniedbane, wymarłe parki, nabrzeża wiślane, różne takie zmarginalizowane miejskie przestrzenie, gdzie można uciec na piwo w krzaki… […]

I dalej mówi:

Kobieta jest absolutnie dominującym motywem, właśnie ona, nie sztylet, nie czaszka czy serce przebite strzałą. […]

W tej chwili jest np. bardzo dużo wytatuowanych brodaczy, bo mocno skonsolidowała się już kultura hipsterska, czy wytatuowanych dziewczyn, co z kolei wpisuje w powszechne tendencje feministyczne, równościowe, potrzebę manifestowania własnej siły, pokazania, że nie jest się wiotką, eteryczną istotką, która potrzebuje męskiego wsparcia, demonstracji, że samemu stoi się mocno na nogach. Tylko to są tatuaże robione z zupełnie innej perspektywy, w innej intencji i kontekście, przy sporej społecznej akceptacji. Ten fenomen przemieścił się kulturowo. Z jednej strony tatuaż stał się zjawiskiem powszechnie oswojonym, a z drugiej szalenie się wyrafinował estetycznie. Jeśli dziś tatuaż funkcjonuje jako sztuka, to może warto przypomnieć jego korzenie. To, że powstał z fundamentalnej potrzeby manifestowania spraw najważniejszych, że to jest primal scream. Nie byłoby współczesnego tatuażu, gdyby nie żołnierze Legii Cudzoziemskiej, marynarze i kryminaliści. Wierzę, że ta wystawa ma głębszy sens i zadziała.

Wystawa czynna jest do 28 października, więc możecie jeszcze te pratatuaże w Zachęcie obejrzeć. Dla zachęty poniżej kilka fotografii z wystawy, których autorem jest Marek  Kryżanek.

Katalog wystawy zaczyna wierszyk:

Młodsza siostra zapytała:
- Mamo, gdzie braciszek mój?
- Brat twój w ciemnej celi siedzi. Odsiaduje wyrok swój.

Tego nosicielom współczesnych dziar nie życzę.

  5b7d2a9a27300.jpg    5b7d2aabb80c8.jpg

5b7d2b9f403ea.jpg 5b7d2ba48d8bc.jpg

 

 

  1 komentarz  | 
  • odp. - Użytkownik: Małgorzata, 2018-10-08 16:29:11
    Body art ? Można tak powiedzieć ...

    Zaciekawiłeś mnie tym wpisem o dziarach, więc poczytałam o historii "tatau" czyli zostawiania śladu i pooglądałam zdjęcia ...
    Niektóre są faktycznie dziełami sztuki ...

    Serdeczności przesyłam. małga

2018-09-02 - Kosz ułomków

IKONKI_KOSZYK.jpg Od dawna myślę o drzewach. Że mogły urosnąć tak wysoko, ponieważ nikt
w Polsce przez siedemdziesiąt lat nie rzucał bomb.
O Szwajcarii: Co prawda rewolucjoniści i anarchiści z całego świata spotykaii się w kawiarniach Zurychu, lecz bunty wzniecali u siebie.
[...] pojęcie Amerykanina jest związane z miejscem urodzenia, bądź z obywatelstwem. A pojęcie Polaka z czystością etniczną i wyznaniem katolickim.

Anda Rottenberg. Berlińska depresja. Dziennik
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2018

Dziennik ten powstał w okresie IX 2015 - VII 2016 i jest bardziej zapisem osobistych szczerych czasem do bólu refleksji i przemyśleń niż odprysków z zawodowych peregrynacji - wystaw, spotkań, wykładów.
Tych ostatnich jednak nie brakuje, a wszystko to sprawia, że postać p. Andy odbija się w tej książce niczym w lustrze.

 

 

  1 komentarz  | 
  • odp. - Użytkownik: Małgorzata, 2018-09-13 15:12:05
    Witaj Ryśku !
    Jak dobrze że juz jesteś !

    "Dziennika" nie czytałam, tylko wywiad z Andą Rottenberg przeprowadzony przez Mike Urbaniaka - owszem.

    Serdeczności. małga

2018-08-01 - Środek wakacji, czyli życiowość

Zarzucają mi znajomi, że nie ma wpisów, że zamarło. 
Tłumaczę się zatem.
23 maja sprawni chirurdzy ze szpitala w Katowicach Bogucicach naprawili mi staw biodrowy. Doktora Cholewińskiego, ordynatora oddziału, serdecznie z tego miejsca pozdrawiam.
Operacja przebiegła bez zakłóceń, ale powrót do życia zajmuje mi już trzeci miesiąc. Przeszedłem już parę zabiegów, ale nigdy ortopedycznego, takiego, który skutecznie wyłącza cię z życiowego obiegu. Uczysz się od nowa, po kolei: siadania, wstawania, przekręcania z boku na bok, spania, by mniej bolało, sięgania po książkę, mycia przy umywalce na stołeczku, mycia w pozycji stojącej, podnoszenia z podłogi czegoś, co upadło (bo rzeczy upadają, lecą w dół, sprawa dość nieoczywista), wdrapywania się pod prysznic (jaki dureń zrobił ten próg?), chodzenia, kolejno: z balkonikiem, z dwoma kulami, jedną, z laską, po płaskim, po schodach, z filiżanką, z talerzykiem, z filiżanką i talerzykiem. I tak stopniowo. Po drugiej stronie zwierciadła jest ból i jego towarzysze: opuchlizny, przekrwienia...
Organizacja codzienności (logistyka - gdzie ma stać woda do picia, by łatwo po nią sięgnąć, a gdzie leżeć pilot do TV, jak zorganizować transport z kuchni do pokoju, by był tylko jeden kurs, a nie dwa) i te wszystkie adaptacje pochłaniają zaiste mnóstwo czasu. Nagle uświadomiłem sobie, że to, co naturalne i oczywiste, wcale takie nie jest. I gdzie tu czas na jakąś refleksję, związaną z literaturą, filmem, historią? No, trochę czasu zostaje.

Wszystkich, którzy przeszli podobną ścieżkę, rozumiem teraz lepiej. Miłych wakacji, bo mamy akurat ich środek. 


endoproteza-stawu-biodrowego-gdansk-255x300.jpg
 

(ze strony Eter Med)

Po biodrze teraz serce. To przez upały, tak, na pewno przez upały. Znów szpital i tydzień z głowy. 20-letnie by-passy już nie dają rady. I tak się to snuje....

P.S. Raz w roku oglądam pierwszy program telewizji PiS-owskiej. Okazją jest koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki". I tym razem chwil do wzruszenia nie brakowało. Muzeum Powstania Warszawskiego kierowane przez Jana Ołdakowskiego, które  odpowiedzialne jest za organizację koncertu, tym razem zaprezentowało nam kilka mniej znanych utworów. Wartych przypomnienia, to pewne. 
 

  1 komentarz  | 
  • odp. - Użytkownik: Małgorzata, 2018-08-10 07:53:11
    .

    NARESZCIE !!!

    Serdecznie pozdrawiam. małga

2018-07-05 - Andymateria

Witam po przerwie spowodowanej zabiegiem chirurgicznym.

„Wasza Andowość”, zwraca się w radiowej audycji Anna Wacławik-Orpik do Andy Rottenberg. To Andymateria, cykliczny program emitowany w TOK FM co czwartek o godzinie 14.40. Rozmowy o malarstwie, rzeźbie, architekturze, o mistrzach, twórcach zapomnianych, ich dziełach, wystawach, aukcjach, jednym słowem o wszystkim, co ma związek ze sztukami wizualnymi.

Wasza Andowość – to jakoś oddaje pozycję p. Rottenberg. Ale jest Anda Rottenberg nie tylko krytykiem (krytyczką) czy historykiem (historyczką) sztuki. Bywa także cenioną kuratorką wystaw. Nie jest natomiast kolekcjonerką, choć jak mówi w jednej z audycji (o filantropijnych aukcjach) coś w jej mieszkaniu „by się znalazło”.

To wyjątkowa audycja i dziw, że jeszcze o niej nie pisałem. Jeśli zdarza mi się czwartek przegapić, słucham potem w internecie. I rzadko bywam rozczarowany. Erudycja – jak najbardziej. Ale coś więcej – bardzo osobisty, przemyślany ogląd świata sztuki. Czasem drażni ekskatedralność opinii p. Andy i naklęczkowa pozycja p. Anny, ale taki to urok tej audycji i ja sam czasem padam na klęczki słuchając wywodów Andy Rottenberg.

Podobno budzi strach – interlokutorów, wszystkich, z którymi się spotyka. Może przybliży jej osobę i życie książka, którą ostatnio wydała: Berlińskie depresje. I wcześniejsza autobiografia Proszę bardzo

Mam pomysł na słuchanie Andymaterii – włączam radio i równolegle oglądam w internecie obrazy, rzeźby, o których p. Rottenberg opowiada. Bo jak inaczej?

Każdemu, komu bliski jest świat sztuk plastycznych – polecam szczerze tę audycję. Proszę bardzo.

AR_styl-pl.jpg

Bohaterka postu (styl.pl)

  1 komentarz  | 
  • Antymateria - Użytkownik: Małgorzata, 2018-07-05 15:33:39
    Oooooo ! I przybyła mi jeszcze jedna audycja, a nie znałam .
    Do tej pory słuchałam często w Dwójce PR audycji Grażyny Bastek
    i Michała Montowskiego " Jest taki obraz" o obrazach dawnych i współczesnych mistrzów ...
    Znajdę w necie Antymaterię i odsłucham oglądając zaległe odcinki ...
    Przesyłam niezmiennie serdeczności.
    Małga.

2018-05-11 - Sotades

W czasie dziewięćdziesiątej dziewiątej olimpiady Sotades z powodu swych zwycięstw w biegu długim został ogłoszony olimpionikiem, jako Kreteńczyk. I tak rzeczywiście było. Ale w czasie następnej przyjął pieniądze od społeczności efeskiej i podał się za Efezyjczyka. Wówczas mieszkańcy Krety za ten czyn ukarali go wygnaniem.
Taki cichy transfer.

Tą opowieścią ogłaszam krótką przerwę. Czeka mnie endoprotezoplastyka. Do następnego razu. Niech zacny Sotades wstawi się za mną.
 

sotades.jpg

 

 

 

 

  1 komentarz  | 
  • odp. - Użytkownik: Małgorzata, 2018-05-16 11:52:40
    WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE RYŚKU !!!
 < 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 >  Ostatnia »