Ja, Wittgenstein
Każde z dziewięciu opowiadań dedykowane jest myśli jakiegoś filozofa, myśliciela, pisarza. Jest więc tekst poświęcony Wittgensteinowi, jest – Diogenesowi (wskazują na to tytuły). Mme Chauchat kieruje nas do Tomasza Manna. Ale są też opowiadania, gdzie uchwycenie „patrona” tekstu może być trudniejsze (Książę olch, Agawe).
Rzeczy dzieją się współcześnie, w niewielkim miasteczku, Olchowcu, położonym u stóp Góry, i nieco większym, nieopodal leżącym Radzyniu. Z owego Radzynia do Krakowa jest jeszcze ze 100 km. Góra zaś patrzy na świat uważnie i czasem miesza się w jego sprawy...
Opowiadania są do osobnego czytania, ale chronologia zdarzeń jest mniej więcej taka, jak wskazano w spisie treści.
Do opowiadania Ja, Wittgenstein mam szczególny sentyment; zdobyło ono moją pierwszą literacką nagrodę (w Konkursie im. K.K. Baczyńskiego w Łodzi), a było to silnym bodźcem do dalszego pisania. Przy tej okazji jasne oko do Ewy D., która odpaliła impuls pierwszy, może najważniejszy.
Zapraszam do lektury:
« powrót